Ibrahim Jusef al-Szammari, wypowiadający się w katarskiej telewizji Al-Dżazira jako rzecznik Islamskiej Armii w Iraku i Armii Mudżahedinów, zdementował informacje, że już toczą się rozmowy przedstawicieli USA z partyzantami. Szammari oświadczył, że rozpuszczając takie wiadomości administracja prezydenta Busha pragnie wprowadzić w błąd Kongres USA, naprawdę jednak, jak "świadczą o tym fakty, nie chce rokowań". Rebelianci są gotowi podjąć rozmowy, ale przyjmą tylko oficjalną inicjatywę amerykańskiego Kongresu z konkretną datą i wiążącą decyzją - powiedział Szammari. Ocenia się, że Islamska Armia w Iraku i Armia Mudżahedinów stanowią około połowy sił partyzanckich i liczą 6-10 tysięcy ludzi. Rzecznik rządu irackiego Lejs Kubba powiedział wczoraj, że partyzanci, którzy atakowali obce wojska w Iraku przed styczniowymi wyborami powszechnymi (gdy kraj nie miał władz rozporządzających mandatem od narodu), mogą stać się partnerami dialogu politycznego. Rząd premiera Ibrahima Dżafariego wyklucza jednak rozmowy z tymi partyzantami, którzy zabijają irackich cywilów, policjantów i żołnierzy. Według stanu na koniec czerwca, irackie siły zbrojne liczyły 75 tysięcy żołnierzy, a w szeregach policji służyło 93 tysiące ludzi. Razem przewyższają już liczebnością siły wielonarodowe (około 160 tysięcy żołnierzy), ale są jeszcze słabo wyszkolone i uzbrojone. Szkolenie irackich sił bezpieczeństwa będzie najważniejszym zadaniem 1500-osobowej piątej zmiany polskiego kontyngentu wojskowego, który stanowi trzon dowodzonej przez Polskę dywizji wielonarodowej Centrum-Południe. W skład dywizji wchodzą pododdziały z 14 krajów. Minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński powiedział, że "czas pożegnania polskich żołnierzy z Irakiem nadejdzie wraz z końcem 2005 roku". Brytyjski minister obrony John Reid powiedział, że w ciągu roku irackie siły bezpieczeństwa będą mogły wziąć na siebie główny ciężar walk z antyrządową rebelią. Reid ocenia, że w co najmniej 12 z 18 prowincji Iraku panuje względny spokój. Zobacz także: IRAK - raport specjalny