Brzeziński, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za prezydentury Jimmy'ego Cartera w latach 1977-81, uczynił to w wywiadzie dla "Kommiersanta", który ukazał się w dzisiejszym wydaniu tego rosyjskiego dziennika. "Mój osobisty punkt widzenia sprowadza się do tego, że realne decyzje w Rosji podejmuje pan Putin. Prezydent (Dmitrij) Miedwiediew - naturalnie - odgrywa ważną rolę i - jak na to wygląda - jest zorientowany w głównych tematach. Jednak nie mam wrażenia, że to do niego należy ostatnie słowo w procesie podejmowania decyzji" - powiedział profesor. Komentując niedawne rozmowy prezydenta USA Baracka Obamy z dwoma przywódcami Rosji, Brzeziński ocenił, że "były to bardzo różne spotkania". "Rozmowy z Miedwiediewem generalnie można określić jako proces potwierdzenia uzgodnień, wypracowanych przed szczytem. Upłynęły one w atmosferze wymiany uprzejmości i deklarowania przywiązania do procesu poprawy stosunków. Natomiast rozmowę Obamy z Putinem można nazwać badaniem gruntu" - wskazał były prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa narodowego. Cały moskiewski szczyt Brzeziński określił jako "trzeźwy" i "realistyczny". "Nie ulega wątpliwości, że znaczący postęp osiągnięto w sferze kontroli zbrojeń. Za napawającą nadzieją uważam także współpracę w Afganistanie" - powiedział. Mówiąc o rozbieżnościach między Waszyngtonem i Moskwą, profesor przypomniał słowa Obamy, iż "minęły już czasy, gdy imperia traktowały suwerenne państwa jak figury na szachownicy". "USA i Rosja powinny uznać fakt, że żyjemy w okresie postimperialnym. Ameryka zrozumiała to w ostatnich ośmiu latach, kiedy to jednostronne decyzje dowiodły swojej kontrproduktywności. Rosja również powinna zrozumieć, że odbudowanie rosyjsko-sowieckiego imperium jest już niemożliwe. Tak jak zrozumiały Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Japonia" - podkreślił Brzeziński. Profesor ostrzegł, że "próby wskrzeszenia imperium będą nieskuteczne, destrukcyjne i niebezpieczne".