Tusk deklaruje współpracę Uderzenie USA na syryjską bazę lotniczą pokazało "potrzebne rozwiązanie" przeciwko barbarzyńskim atakom chemicznym - oświadczył w piątek szef Rady Europejskiej Donald Tusk. "UE będzie współpracowała ze Stanami Zjednoczonymi, aby skończyć z przemocą w Syrii" - napisał na Twitterze Tusk. Juncker: Rozumiem wysiłki Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker oświadczył w piątek, że rozumie wysiłki w celu powstrzymania zastosowania broni chemicznej. Dodał, że Unia Europejska została poinformowana o uderzeniu USA na bazę lotniczą w Syrii. "Stany Zjednoczone poinformowały UE, że te uderzenia były ograniczone i miały na celu powstrzymanie dalszego użycia broni chemicznej" - brzmi oświadczenie szefa KE. Hollande rozmawiał z Merkel Zdaniem Hollande'a reakcja międzynarodowa na atak bronią chemiczną powinna "doprowadzić do końca sankcje przeciwko (prezydentowi Syrii) Baszarowi el-Asadowi oraz zapobiec kolejnemu użyciu broni chemicznej oraz zdruzgotaniu przez ten reżim własnego narodu". Na godz. 19 prezydent zwołał nadzwyczajne spotkanie międzyresortowej rady bezpieczeństwa. Wcześniej Hollande rozmawiał z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Po rozmowie na stronie internetowej urzędu kanclerskiego w Berlinie opublikowano oświadczenie, zgodnie z którym "prezydent Asad ponosi wyłączną odpowiedzialność za ten rozwój sytuacji". "Ponowne użycie przez niego broni chemicznej i zbrodnie popełnione na własnym społeczeństwie wymagają sankcji, czego Francja i Niemcy domagały się już latem 2013 roku po masakrze w al-Guta" (chodzi o atak chemiczny na przedmieściach Damaszku, o który Zachód oskarżył reżim syryjski; zginęło tam ponad 1400 osób - PAP) - czytamy w komunikacie. Berlin i Paryż zapowiedziały, że będą wraz z partnerami kontynuować wysiłki na forum ONZ w celu pociągnięcia Asada do odpowiedzialności za zbrodnie. Gentilon: Uzasadniona odpowiedź na zbrodnię Premier Włoch Paolo Gentiloni ocenił w piątek, że amerykański atak na bazę lotniczą sił syryjskich był "uzasadnioną odpowiedzią na zbrodnię wojenną" reżimu Baszara el-Asada. Szef rządu wyraził nadzieję, że operacja USA przyspieszy negocjacje w sprawie Syrii. W wydanym oświadczeniu Gentiloni uznał, że odpowiedzialność za wtorkowy atak chemiczny w opanowanym przez syryjskich rebeliantów mieście Chan Szajchun ponosi "reżim el-Asada"; odpowiedzią na ten atak był amerykański ostrzał rakietowy bazy Szajrat. "Nie chcemy ponownie widzieć obrazów cierpienia, które musieliśmy oglądać w minionych dniach po użyciu broni chemicznej" - dodał Gentiloni. "Ten, kto używa broni chemicznej, nie może liczyć na okoliczność łagodzącą i mistyfikacje" - oświadczył. Zaznaczył, że stosowanie tej broni, zakazane przez międzynarodowe konwencje, nie może być "przyjmowane z obojętnością". Premier Włoch poinformował, że przeprowadził rano rozmowy telefoniczne z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Francois Hollande'em. "Podjęliśmy wspólne zobowiązanie na rzecz tego, aby Europa przyczyniła się do wznowienia negocjacji w sprawie Syrii" - mówił szef rządu. Zadeklarował także: "Włochy były zawsze przekonane co do tego, że trwałego rozwiązania dla Syrii należy poszukiwać na drodze negocjacji". "Negocjacje muszą obejmować tak siły opozycji, jak i reżimu, pod egidą ONZ z decydującą i konstruktywną rolą Rosji" - oznajmił Gentiloni. Izrael zadowolony z ataku Izraelskie władze z zadowoleniem przyjęły atak USA na syryjską bazę, który według nich wysyła mocny komunikat, że administracja Donalda Trumpa nie będzie akceptować użycia broni chemicznej i jest ostrzeżeniem dla innych wrogich krajów, w tym Iranu i Korei Płn. "Zarówno poprzez słowa jak i czyny prezydent Trump wysłał dziś silny i wyraźny komunikat, że użycie i rozpowszechnianie broni chemicznej nie będzie tolerowane" - podkreślił premier Izraela. Władze Izraela twierdzą, że administracja USA poinformowała je o planowanym ataku na syryjską bazę, ale nie jest jasne, czy Izraelczycy przekazali Amerykanom informacje wywiadowcze lub w inny sposób ich wspierali. Merkel obarcza odpowiedzialnością Asada Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała w piątek, że atak sił USA na syryjską bazę lotniczą jest zrozumiały wobec rozmiaru zbrodni wojennych i cierpień niewinnych ludzi. Obarczyła całkowitą odpowiedzialnością za sytuację prezydenta Syrii Baszara el-Asada. "Wszyscy wiemy, że broń chemiczna jest zakazana, a kto ją stosuje, ten popełnia zbrodnię wojenną" - powiedziała Merkel podczas wcześniej zaplanowanego spotkania w Berlinie z wolontariuszami zaangażowanymi w pomoc dla uchodźców. Amerykański atak rakietowy był odpowiedzią na wtorkowe użycie przez reżim Asada broni chemicznej w opanowanej przez syryjskich rebeliantów miejscowości Chan Szajchun; zginęło tam 86 osób. Szefowa niemieckiego rządu poinformowała, że przeprowadziła rano rozmowy telefoniczne z prezydentem Francji Francois Hollande'em i premierem Włoch Paolo Gentilonim. Podkreśliła, że amerykańskie ataki miały "ograniczony zasięg i były skierowane przeciwko wybranym punktom". Merkel zaznaczyła ponownie, że troje przywódców jest zgodnych co do tego, że całkowita odpowiedzialność za rozwój sytuacji ponosi prezydent Syrii. O wyłącznej odpowiedzialności Asada była mowa w wydanym wcześniej pisemnym oświadczeniu po rozmowie Merkel z Hollande'em. "Ten atak Stanów Zjednoczonych jest wobec rozmiarów zbrodni wojennych, wobec cierpienia niewinnych ludzi i wobec blokady w Radzie Bezpieczeństwa (ONZ) zrozumiały" - powiedziała Merkel. Wcześniej jako zrozumiałą określił amerykańską akcję militarną minister spraw zagranicznych Sigmar Gabriel. Merkel zaapelowała o zintensyfikowanie wysiłków o podjęcie dialogu politycznego w RB ONZ i w Genewie, aby doprowadzić do "politycznej transformacji" w Syrii i "demokratycznego zakończenia" rządów Asada.