Rosja, która jako stały członek Rady Bezpieczeństwa dysponuje w niej prawem weta, zapowiedziała, że projektu rezolucji nie poprze. Wobec tego pełniący obowiązki przewodniczącego tego gremium Jan Grauls nie zdecydował się na poddanie dokumentu pod głosowanie. O przyjęcie rezolucji, wzywającej Moskwę do wywiązania się ze zobowiązań wynikających z podpisanego w sobotę porozumienia rozejmowego zaapelowała we wtorek do Rady Bezpieczeństwa Gruzja. Jej przedstawiciel przy ONZ Irakli Alasnia argumentował, że jego kraj jest okupowany przez obce siły bojowe, zdeterminowane aby go zdewastować. Podkreślił, że Rosjanie nadal przypuszczają ataki na wojskowe i cywilne cele infrastrukturalne w Gruzji, wobec czego porozumienie o zawieszeniu broni musi być wsparte oenzetowską rezolucją. Projekt rezolucji przygotowała Francja. Jest on krótszy niż sobotni, sześciopunktowy plan uregulowania konfliktu w Gruzji i wzywa jedynie do natychmiastowego wycofania rosyjskich sił na linię sprzed rozpoczęcia działań bojowych oraz do powrotu wojsk gruzińskich do stałych miejsc dyslokacji. Rosyjski ambasador przy ONZ Witalij Czurkin skrytykował projekt rezolucji właśnie za to, że nie uwzględnia wszystkich ustaleń porozumienia pokojowego. Jak podkreślił, brakuje w niej przede wszystkim zapisu o możliwości zastosowania przez Rosję dodatkowych środków bezpieczeństwa, zanim rozpocznie się wycofywanie wojsk. Sprzeciwił się również apelowi o "natychmiastowe" wyprowadzenie rosyjskich żołnierzy z terytoriów Gruzji, bowiem sobotnie porozumienie nie określało czasowych ram tego procesu. Czurkin przeciwstawił się również fragmentowi projektu rezolucji, odnoszącemu się do terytorialnej integralności Gruzji w granicach uznanych przez wspólnotę międzynarodową. Zdaniem rosyjskiego dyplomaty zapis ten jest nieadekwatny, ponieważ separatystyczne republiki Abchazji i Osetii Południowej nie chcą być wcielone do Gruzji.