"Członkowie Rady Bezpieczeństwa podkreślili, że incydent ten pokazał, jak poważny wpływ ma kryzys w Syrii na bezpieczeństwo jej sąsiadów oraz na pokój i stabilizację w regionie" - napisano w tekście deklaracji przyjętej w czwartek (w nocy czasu polskiego) przez to liczące 15 państw gremium. Rada zażądała, aby "natychmiast zaprzestano takiego łamania prawa międzynarodowego i, by więcej się ono nie powtórzyło". W deklaracji wezwano władze Syrii do "całkowitego poszanowania suwerenności i integralności terytorialnej jej sąsiadów". Rada Bezpieczeństwa ONZ "zaapelowała również o umiar". Radzie Bezpieczeństwa, której członkowie byli wielokrotnie podzieleni w kwestii Syrii, w czwartek udało się jednak przezwyciężyć różnice - zauważa agencja Associated Press. Stany Zjednoczone i kraje zachodnie domagały się zdecydowanego tonu deklaracji, zaś Rosja, jeden z najważniejszych sojuszników Syrii, chciała osłabić wymowę tekstu - dodaje AP. W reakcji na ostrzelanie z moździerzy przez syryjską armię przygranicznej miejscowości Akcakale Turcja w środę wieczorem i czwartek rano ostrzelała cele w Syrii; zginęło kilku syryjskich żołnierzy. Następnie turecki parlament zezwolił siłom zbrojnym na prowadzenie operacji militarnych poza granicami kraju, jeśli rząd uzna to za konieczne. Władze w Ankarze kilkakrotnie zaznaczały w czwartek, że ich celem nie jest wszczęcie wojny z Damaszkiem, a zgoda parlamentu na działania zbrojne ma charakter odstraszający. Jednak krwawy incydent graniczny nasilił obawy, że konflikt wewnętrzny w Syrii wylewa się poza jej granice. Trwająca od półtora roku rebelia przeciwko prezydentowi Syrii Baszarowi el-Asadowi spowodowała m.in. napływ dziesiątek tysięcy syryjskich uchodźców do Turcji.