Kontradmirał Einar Skorgen, który kierował norweskimi ratownikami, powiedział w wywiadzie dla norweskiego dziennika "Nordlandsposten", że był "naprawdę zły" i że zagroził odwołaniem ekipy ratowniczej z powodu zbyt skąpych informacji podawanych przez Rosjan. Według niego, Rosjanie podawali błędne dane i dezinformowali ratowników, co groziło im niebezpieczeństwem. Twierdzili np. że luk ewakuacyjny na "Kursku" został poważnie uszkodzony i nie można go otworzyć, tymczasem nurkowie otworzyli go bez trudu. Skorgen przyznał jednak, że po jednym z telefonów do dowództwa Floty Północnej, w którym proszono o informacje na temat budowy luku ewakuacyjnego, sprawą zajął się osobiście jej dowódca Wiaczeslaw Popow. Zapewnił norweskim ekspertom przelot helikopterem na inny okręt podwodny tej klasy co "Kursk", by mogli tam zbadać budowę luku. Z kolei Paddy Heron z załogi brytyjskiej łodzi podwodnej LR5, która miała pomóc w ratowaniu załogi "Kurska", twierdzi, że krętactwo Rosjan utrudniało działania ratowników. Zespół był mocno zawiedziony, że Rosjanie nie pozwolili mu prowadzić akcji ratowniczej i zbulwersowany ich twierdzeniem, że zrobili wszystko co w ich mocy - powiedział Heron w wywiadzie dla telewizji BBC Scotland. Powiedział, że Rosjanie zmieniali każde uzgodnienie czy propozycję dotyczącą akcji ratowniczej albo wycofywali się z nich. Dwaj Dagestańczycy, którzy znajdowali się na pokładzie podwodnego okrętu "Kursk", nie byli "w żadnym przypadku powiązani" z zatonięciem jednostki - oświadczył dzisiaj w Moskwie rzecznik Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Wcześniej szef FSB, Nikołaj Patruczew, poinformował, cytowany przez telewizję NTV, że dwaj Dagestańczycy, którzy nie byli członkami załogi "Kurska", pracowali dla pewnego przedsiębiorstwa na Morzu Kaspijskim. Nazwisk mężczyzn nie podano. W poniedziałek bojownicy czeczeńscy ogłosili na swej stronie internetowej www.kavkaz.org, że zatopienie okrętu atomowego "Kursk" było wynikiem eksplozji dokonanej przez muzułmańskiego kamikadze z Dagestanu. Według nich, jeden z marynarzy z "Kurska", prawdopodobnie pochodzący z Dagestanu, za pośrednictwem przyjaciela, również z Dagestanu, skontaktował się w czerwcu z dowództwem mudżahedinów w Czeczenii i zaoferował pomoc w walce z "imperium rosyjskim". Marynarz ten miał zadeklarować, że jest gotów umrzeć dla Allaha, by wesprzeć swych braci w wierze, "toczących samotną walkę z wrogiem". Kamikadze nalegał jednak, żeby nie ujawniać jego nazwiska, gdyż robi to wyłącznie dla Allaha, a nie dla sławy - piszą bojownicy czeczeńscy na swej stronie internetowej. Dzisiaj w bazie rosyjskiej Floty Północnej w Widajewie odbyła się ceremonia wmurowania kamienia węgielnego pod pomnik, który stanie tam na cześć ofiar katastrofy. W ceremonii wzięli udział członkowie rodzin 118 marynarzy z zatopionego okrętu podwodnego. Następnie część krewnych ofiar tragedii - ok. 150 osób - udała się na pokładzie jednostki "Kławdia Jelanskaja" na Morze Barentsa w rejon, gdzie zatonął "Kursk", by tam pożegnać bliskich, wrzucając do wody kwiaty i wieńce, w tym - również wieniec od prezydenta Władimira Putina i rosyjskiego rządu. Statek powróci do Widiajewa około północy. Ceremonia miała się odbyć już wczoraj, ale większość bliskich zmarłych tragicznie marynarzy odmówiła w niej udziału. Rodziny domagały się, by najpierw wydobyć z wraku ciała marynarzy, a dopiero potem zorganizować uroczystości żałobne. W bazie rosyjskiej Floty Północnej w Widiajewie wojskowa i cywilna prokuratura Federacji ma dzisiaj oficjalnie wszcząć śledztwo w sprawie okoliczności i przyczyn zatonięcia okrętu podwodnego "Kursk". Agencja ITAR-TASS podała, że dzisiaj rano w bazie, będącej macierzystym portem "Kurska", rozpoczęła pracę komisja, w której skład wchodzą zarówno prawnicy Floty Północnej jak i prokurator generalny Rosji Władimir Ustinow, główny prokurator wojskowy generał Michaił Kislicyn oraz dyrektor Federalnej Służby Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew. Z informacji, na jakie powołuje się rosyjska agencja, wynika że prawdopodobnie jeszcze dzisiaj komisja formalnie poinformuje o rozpoczęciu oficjalnego śledztwa w sprawie katastrofy, jaka miała miejsce 12 sierpnia na Morzu Barentsa i w wyniku której zginęła cała załoga okrętu atomowego. Komisja ma także wskazać prawną podstawę wszczęcia dochodzenia. Zdaniem ministra obrony Rosji Igora Siergiejewa, pierwsze wyniki śledztwa zostaną opublikowane za dwa-trzy dni. Minister powiedział, że przyczyny tragedii, w której zginęło 118 członków załogi rosyjskiego atomowego okrętu podwodnego, pozostają wciąż niejasne. Pierwsze wyniki śledztwa, zapowiadane przez Siergiejewa, opierać się będą na danych satelitarnych. Prezydent Rosji Władimir Putin podjął decyzję o 20-procentowej podwyżce płac dla wszystkich wojskowych i funkcjonariuszy policji - podał dzisiaj Kreml. Podwyżka poborów wejdzie w życie z dniem 1 grudnia tego roku.