Wcześniejszy raport Rady Bezpieczeństwa Holandii wskazał sposób, w jaki doszło do katastrofy (wystrzelona z ziemi rakieta wybuchła metr od kokpitu samolotu), nie podano jednak winnych. Rakiety pochodziły z bazy w Rosji O krok dalej poszli dziennikarze i analitycy z grupy Bellingcat, zajmującej się dziennikarstwem śledczym. Eksperci zebrali materiał dowodowy w postaci zdjęć z mediów społecznościowych, zdjęć satelitarnych i filmów, które mają udowodnić, że wyrzutnia rakiet Buk, którą strącono samolot, została przetransportowana na Ukrainę z Rosji. Według informacji ekspertów, na które powołuje się "The Independent", wyrzutnia rakiet wraz z dodatkowym sprzętem, została na kilka tygodni przed katastrofą lotu MH-17 przewieziona z rosyjskiej bazy w Kursku do granicy z Ukrainą."Nie ma dowodów wskazujących na to, że to Rosjanie czy separatyści operowali wyrzutnią na Ukrainie, ale mając na uwadze złożoność systemu Buk-M1, nie wydaje się prawdopodobne aby Rosjanie dostarczyli wyrzutnię bez dodatkowych wskazówek lub oddelegowania obsługi" - czytamy w raporcie. Putin i Szojgu wiedzieli o rakietach Analitycy z Billingcat uważają, że decyzja o wysłaniu wyrzutni na Ukrainę musiała zapaść na wysokim szczeblu rosyjskich władz. "Odpowiedzialność (za zestrzelenie MH-17 - przyp. red) przypada na przywódców Donieckiej Republiki Ludowej i w mniejszym stopniu Ługańskiej Republiki Ludowej. Za dostarczenie broni na Ukrainę i prawdopodobną jej obsługę przez rosyjskich żołnierzy odpowiadają dwaj dowódcy: minister obrony Siergiej Szojgu i prezydent Władimir Putin" - twierdzą autorzy raportu.