Wzrost aktów przemocy odnotowano szczególnie w Sudanie, Afganistanie i Somalii. Jej ofiarami padają nie tylko pracownicy międzynarodowych organizacji humanitarnych, lecz także ich lokalni współpracownicy, np. w Sudanie kierowcy ciężarówek, którzy dostarczają żywność do ogarniętego konfliktem Darfuru. W 2008 roku doszło łącznie do 155 poważnych ataków, których ofiarą padło w sumie 260 pracowników organizacji humanitarnych. Dla porównania w 1998 roku wydarzyło się 27 takich incydentów. - To rzeczywiście bardzo niebezpieczny zawód i nie sądzę, by ludzie rozumieli to tak dobrze, jak być może powinni. Cyfry są alarmujące i z pewnością liczba ofiar śmiertelnych jest wyższa niż wśród sił pokojowych ONZ - powiedziała jedna z autorek raportu Abby Stoddard z CIC. Przedstawiciele organizacji humanitarnych wskazują, że wzrost liczby aktów przemocy wynika częściowo z tego, że organizacji pomocowych jest dziś po prostu więcej niż kiedyś. Jednocześnie są one coraz częściej uznawane za polityczne - postrzegane są jako współpracujące z siłami politycznymi, a także jako część strategii Zachodu wobec krajów, w których działają.