Nie było w USA bardziej oczekiwanego dokumentu. Robert Mueller przez dwa lata prowadził swoje śledztwo, oskarżył o różne przestępstwa ponad 30 osób, w tym szefa sztabu wyborczego Trumpa, jego zastępcę, wieloletniego prawnika prezydenta, jego kluczowych doradców, ale konkluzja zawarta w raporcie nie mogła być bardziej klarowna: Sztab Donalda Trumpa nie działał w zmowie z Kremlem w celu wygrania wyborów prezydenckich w 2016 roku. Jak stwierdziły już wcześniej amerykańskie służby, do rosyjskiej ingerencji doszło - wykradziono i opublikowano maile kierownictwa Partii Demokratycznej, a także prowadzono intensywną kampanię na rzecz Trumpa w mediach społecznościowych. Jednak sztab obecnego prezydenta nie uczestniczył w działaniach Kremla, co więcej, Mueller stwierdził, że odmawiał takiej współpracy. Drugim głównym wątkiem, który badał Mueller, była ewentualna obstrukcja wymiaru sprawiedliwości przez Donalda Trumpa np. poprzez zwolnienie szefa FBI czy naciskanie go, by "odpuścił" sprawę gen. Flynna (który kłamał w sprawie swoich kontaktów z Rosjanami). Tutaj Mueller niejako umył ręce i w konkluzjach nie determinuje, czy Trump dopuścił się obstrukcji. Jednak prokurator generalny William Barr i jego zastępca Rod Rosenstein ocenili, że zebrany materiał nie wykazał przestępstwa obstrukcji wymiaru sprawiedliwości. "Żadnej Zmowy, Żadnego Utrudniania, Całkowite i Pełne OCZYSZCZENIE. NIECH AMERYKA BĘDZIE NADAL WIELKA!" - podsumował Donald Trump na Twitterze. 24 marca rzeczywiście był jednym z najlepszych dni tej prezydentury. Śledztwo Muellera dobiegło końca, a o impeachmencie długo nikt się nie zająknie. Z całą pewnością raport zwiększa szanse Donalda Trumpa na reelekcję w 2020 roku i stawia w niewygodnym położeniu najbardziej zagorzałych przeciwników prezydenta USA. W prasie zwraca się jednak uwagę, że śledztwo Muellera ma wiele odprysków. Prokurator specjalny przekazał ustalenia w innych wątkach organom, które kontynuują dochodzenia. Chodzi m.in. o opłacanie gwiazd porno, z którym Donald Trump, jak twierdzi jego były prawnik, miał romans, nieprawdziwe oświadczenia składane pożyczkodawcom i ubezpieczycielom, a także o ewentualną korupcję związaną z przyjmowaniem dotacji od zagranicznych sponsorów. Ustalenia raportu znamy na razie wyłącznie ze streszczenia prokuratora generalnego. Zapowiedział on jednocześnie, że będzie chciał ujawnić "jak największą część raportu", jednak wiele fragmentów trzeba będzie utajnić, ze względu na obowiązujące prawo. (mim)