Raport został opracowany przez komisję powołaną z inicjatywy norweskiego rządu. Miała ona za zadanie zbadać, jak działały odpowiednie służby, w tym policja, w dniu zamachów w Oslo i na wyspie Utoya 22 lipca ubiegłego roku. Anders Breivik zabił tam łącznie 77 osób. Z raportu wynika jednoznacznie, że policja działała opieszale i chaotycznie. Policja odpiera zarzuty W efekcie Breivik został ujęty dopiero ponad trzy godziny po zamachu bombowym na rządowy budynek w Oslo. W tym czasie zdążył dotrzeć na Utoyę i zastrzelić tam 69 osób. Krytyka policji dotyczy zarówno najwyższego dowództwa, jak i poszczególnych funkcjonariuszy. Choć nie zostali oni wymienieni z nazwiska. Raport wykazuje też, że norwescy policjanci są kiepsko wyszkoleni i źle dowodzeni, mają też za mało specjalistycznego sprzętu. Policja odpiera zarzuty. Twierdzi, że w dniu zamachów zrobiła wszystko, co do niej należało. Przyznaje jednocześnie, że nie była i nie mogła być przygotowana na rozmiar tragedii. Proces Breivika Proces Andersa Breivika przed sądem w Oslo rozpoczął się 16 kwietnia. Wyrok ma zostać ogłoszony 24 sierpnia. W swoim ostatnim słowie Breivik prosił o uniewinnienie. Twierdził, że jego działania były powodowane "wyższą koniecznością". Jak tłumaczył, wynikały z "obawy przed wielokulturowością oraz islamizacją Europy" i miały na celu obronę państwa. Breivik może zostać uznany przez sąd za niepoczytalnego - co oznaczałoby wysłanie go do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Może też zostać skazany na najwyższy wymiar kary. W norweskim prawodawstwie oznacza to 21 lat więzienia.