Nietrudno wyobrazić sobie, że rządowi w Mińsku dokument się nie spodobał. - Podobne wypady rządu Stanów Zjednoczonych oceniam jako propagowanie ideologii faszyzmu, którą USA chce narzucić Białorusi i całemu światu. Na Białorusi nic nie jest zabronione, nikt nie jest sądzony, wychodzą wszystkie opozycyjne gazety, nikt nie zagłusza dostępnych kanałów telewizyjnych czy radiowych - powiedział jeden z białoruskich deputowanych. Białoruskie władze zadeklarowały jednak, że przeanalizują tekst raportu na temat praw człowieka i w ciągu miesiąca ogłoszą oficjalną odpowiedź.