- O 10.15 z bazy Bagram wystartował samolot z naszym oficerem. Wieczorem będzie w Ramstein, dotąd polecą nasi lekarze; w nocy ranny oficer będzie w Warszawie - powiedział minister. Polak wraca z Afganistanu z kilkoma żołnierzami innych armii, którzy także zostali ranni w ostatnich dniach. Do wypadku doszło wczoraj podczas patrolu wokół bazy Bagram. Komandosi towarzyszyli w nim polskim saperom. Kapitan Adam Kowal stanął na odłamek skalny, pod którym znajdowała się mina przeciwpiechotna. Na szczęście życiu żołnierza nic nie zagraża. Lekarze oceniają jego stan zdrowia jako stabilny i bezpieczny. Żołnierz przeszedł już operację. Kapitan Adam Kowal przybył do Afganistanu w ubiegłą niedzielę, był to jego pierwszy patrol po przyjeździe do tego kraju. Informację, że ranny jest oficerem GROM-u, nieoficjalnie potwierdził resort obrony i sztab generalny. Wiceszef MON-u Janusz Zemke nie chciał tego jednak komentować. Szmajdziński, który w ubiegłą niedzielą odwiedził polskich żołnierzy, ocenia, że warunki w Afganistanie są skrajnie trudne i niebezpieczne. - Informujemy tylko o wypadkach naszych żołnierzy, ale każdego dnia ktoś jest ranny lub ginie. Wczoraj polski oficer został ranny nie przy rozminowywaniu, ale podczas patrolu pieszego - powiedział minister. To drugi wypadek z udziałem polskiego żołnierza na misji w Afganistanie. W maju, po wejściu na minę ranny został porucznik Leszek Stępień. Wówczas konieczna okazała się amputacja stopy prawej nogi. Do Afganistanu poleciało 87 polskich żołnierzy. Są to saperzy z jednostki w Brzegu, żołnierze służb logistycznych z Opola i komandosi z jednostki GROM.