Już po północy z wtorku na środę doszło do pierwszych incydentów z udziałem strajkujących i policji. W zakładzie firmy Delphi w Bradze protestujący utrudniali wejście na teren fabryki swoim kolegom nie biorącym udziału w strajku. Interweniowali funkcjonariusze policji, pod których eskortą pracownicy weszli do budynku przedsiębiorstwa. Nad ranem w Matosinhos koło Porto policja zatrzymała dwie osoby podejrzane o udział w zniszczeniu czterech oddziałów banków. Według stróżów prawa za aktem wandalizmu stała większa grupa studentów z uczelni w Porto. W tym samym mieście przed południem nieznany sprawca oddał strzał z broni palnej w kierunku jednego z nielicznych kursujących w środę autobusów linii miejskiej. Kula wybiła szybę pojazdu, ale nikogo nie raniła. Burzliwy przebieg miała zakończona wieczorem w Lizbonie manifestacja CGTP, największej lewicowej centrali związkowej. Wzięli w niej udział zarówno członkowie syndykatu, jak też studenci, bezrobotni, a także członkowie ruchu 15 Października, który od ub.r. organizuje w Portugalii antyrządowe manifestacje. Funkcjonariusze zostali obrzuceni butelkami Po przewróceniu barierek odgradzających kilkutysięczny tłum od budynku Zgromadzenia Republiki, manifestanci wdarli się na schody, gdzie zostali zepchnięci przez oddziały policji. Funkcjonariusze zostali obrzuceni butelkami, kostką brukową oraz balonami wypełnionymi farbą. Po półtoragodzinnych prowokacjach ze strony manifestantów policja użyła pałek i psów do rozpędzenia demonstracji. Zatrzymano kilkanaście osób, w tym młodych anarchistów z zagranicy. Zdaniem policji stanowili oni najbardziej agresywną grupę wśród demonstrantów. - Pięć osób z tłumu zostało rannych. Obrażenia odniosły one jednak nie w efekcie akcji policji, ale w wyniku zranienia przedmiotami rzucanymi przez manifestantów - powiedział Jairo Campos, rzecznik prasowy lizbońskiej policji. Przewodniczący CGTP Armenio Carlos uznał środowy strajk generalny za jeden z największych w historii Portugalii. Oskarżył równocześnie rząd o skierowanie oddziałów policji w newralgiczne miejsca strajku i próbę zastraszania protestujących. W środę do strajku generalnego przystąpili pracownicy komunikacji miejskiej, kolei, lotnisk, a także załoga największego portugalskiego przewoźnika - spółki TAP. Z zaplanowanych 360 lotów do skutku doszła zaledwie połowa. W środowym proteście uczestniczyli też nauczyciele, pocztowcy, pracownicy szpitali, teatrów, hoteli, a także personel parlamentu i ministerstw.