W Kijowie nie ustają prounijne demonstracje. W niedzielę w Kijowie odbył się Marsz Miliona. Demonstranci wznoszą barykady przed siedzibą rządu Ukrainy, domagając się dymisji władz, które odmówiły podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Sikorski pytany w TVN24 o to, czy władze Ukrainy mogą stracić cierpliwość, odparł: "Otrzymujemy niepokojące sygnały i tak jak wzywaliśmy, tak nadal wzywamy obie strony do umiaru, do powstrzymania się od użycia przemocy i do rozmów". "Tu musi się znaleźć ukraińskie rozwiązanie czegoś, co jest ukraińskim problemem politycznym, mianowicie jak przeprowadzić reformy, po to, aby uruchomić środki z MFW, uchronić Ukrainę przed bankructwem i doprowadzić do stowarzyszenia z Unią Europejską" - podkreślił szef polskiej dyplomacji. Pytany, jakie informację docierają do niego, jeśli chodzi o "rewolucyjny zapał Ukraińców", Sikorski odparł: "Ukraińcy ewidentnie mówią, że chcą europejskiego modelu państwa, że chcą kraju sukcesu gospodarczego, że domagają się reform. Ukraińskie elity stają przed historycznym wyborem i mam nadzieję, że ten test zdadzą". Szef MSZ ocenił też, że domaganie się ustąpienia prezydenta Wiktora Janukowycza to błąd polityczny. "Prezydent jest tą osobą, która może zdecydować np. o powołaniu rządu koalicyjnego, czy też o podpisaniu umowy stowarzyszeniowej. Obie strony powinny zachować umiar, zmniejszyć swoje oczekiwania i zacząć rozmawiać o tym jak wyjść z tego klinczu" - podkreślił Sikorski. Jego zdaniem Ukraina, tak jak Polska w 1989 roku, stoi na skraju bardzo poważnych trudności gospodarczych. "Jej wiarygodność finansowa jest niezwykle nadwyrężona. Potrzebuje desperacko zasilenia gotówkowego. To może przyjść, albo ze strony Federacji Rosyjskiej za określoną cenę, albo ze strony Zachodu, za cenę reform i kierunku proeuropejskiego" - zaznaczył minister SZ. Podkreślił, że zachodnia pomoc jest uwarunkowana od rozpoczęcia reform. "Unia traktuje Ukrainę poważnie, ale Ukraina musi wypełnić pewne warunki" - dodał.