Mężczyzna, który nie opanował obsługi aplikacji Zoom, użył obraźliwych słów do określenia kilku uczestników debaty, myśląc, że ma wyłączony mikrofon.Mieszkańcy miasta Maia oglądający za pośrednictwem aplikacji Zoom niedzielną sesję rady miasta zwołaną z okazji 47. rocznicy rewolucji goździków na długo zapamiętają jej przebieg. Głównym punktem wirtualnego wydarzenia okazał się początek sesji i komentarze radnego Jaime Pinho. Regionalny polityk nie tylko zapomniał, że jego mikrofon jest włączony, ale także nie skończył jeszcze posiłku. "O, ten jeszcze je i się śmieje, s... jeden" Pinho, widząc na ekranie jednego ze swoich kolegów, który również przed włączonym monitorem kończy posiłek, skwitował obraz słowami: "O, ten jeszcze je i się śmieje, s... jeden". Radny nie zareagował, kiedy kończący posiłek kolega z rady miejskiej zwrócił mu uwagę na niepoprawne słownictwo: "Ej tam, uważaj na język!" Radny, myśląc, że uwaga skierowana została do innego członka rady miejskiej, kontynuował ocenianie swoich kolegów. Kiedy głos zabrała socjalistyczna radna Carla Dias Pinho, powiedział: "O, ta, k... jedna...". Do wtorkowego popołudnia zamieszczone na kanale YouTube nagranie zobaczyło blisko 20 tys. osób. Złożył dymisję i przeprosił We wtorek radny Jaime Pinho przyznał, że jedynym honorowym rozwiązaniem po niedzielnej wirtualnej sesji rady miejskiej jest podanie się do dymisji. Złożył ją, przepraszając za niecenzuralne słowa użyte wobec swoich kolegów. Równocześnie lokalny polityk zrezygnował z członkostwa w partii Razem na Rzecz Ludu.