W rezolucji Rada stwierdza, że "oczekuje", iż talibowie dotrzymają wszystkich swoich "zobowiązań", zwłaszcza w odniesieniu do "bezpiecznego" i "uporządkowanego" wyjazdu z Afganistanu "Afgańczyków i cudzoziemców" po wycofaniu się przez USA, co ma być zakończone we wtorek. Jednocześnie rezolucja nie odnosi się do "strefy bezpiecznej" lub strefy chronionej, o której wspominał francuski prezydent Emmanuel Macron. W niedzielę Macron zadeklarował, że Paryż i Londyn będą apelować w ONZ o stworzenie takiej "bezpiecznej strefy" w Kabulu, aby umożliwić kontynuowanie "operacji humanitarnych". ZOBACZ: Tragedia na wakacjach. Nagła śmierć 37-letniej żony multimilionera- Ta rezolucja nie jest operacyjna, dotyczy głównie zasad, kluczowych przesłań politycznych i ostrzeżeń - powiedział dziennikarzom jeden z dyplomatów. "Macron mylił się" Według Richarda Gowana, specjalisty ONZ w organizacji zapobiegania konfliktom - International Crisis Group - rezolucja stanowi "wiadomość polityczną do talibów o potrzebie utrzymania w Kabulu otwartego lotniska i działania agend ONZ w dostarczaniu pomocy humanitarnej". Gowan powiedział AFP, że ogólnie biorąc "tekst rezolucji jest dość lekki" i "Macron mylił się, wyolbrzymiając ideę obszaru chronionego na lotnisku w Kabulu". Rezolucja Rady Bezpieczeństwa "potwierdza również" znaczenie "poszanowania praw człowieka, w tym praw kobiet, dzieci i mniejszości" oraz "zachęca" do wprowadzenia integracyjnego rozwiązania politycznego "ze znaczącym" udziałem kobiet. W rezolucji "zażądano" też, aby terytorium Afganistanu nie było używane dla "grożenia lub ataków" wobec innych krajów, a także aby nie było schronieniem dla "terrorystów". Za rezolucją w sprawie Afganistanu głosowało 13 z 15 członków RB ONZ, Rosja i Chiny wstrzymały się od głosów.