"W rzeczywistości w Jemenie często wydaje się, że im więcej osiągamy, tym większy i bardziej skomplikowany staje się problem" - ocenił zastępca szefa ONZ. Do kluczowych priorytetów w rozwiązywaniu konfliktu zaliczył ochronę ludności cywilnej, dostęp do pomocy humanitarnej i jej finansowanie, a także wspieranie gospodarki oraz rozwiązań politycznych. Pomoc - jak zaznaczył - trafia co miesiąc do ponad 12 mln osób. Lowcock przyznał, że wrzesień był najbardziej śmiercionośnym miesiącem dla ludności cywilnej. Powołał się na doniesienia o 388 zabitych lub rannych w wyniku walk, czyli średnio 13 osób dziennie. "Wciąż wzywam do zawieszenia broni w całym kraju. Jednocześnie z tymi wysiłkami wszystkie strony muszą przestrzegać swoich zobowiązań wynikających z międzynarodowego prawa humanitarnego w zakresie ochrony ludności cywilnej i infrastruktury cywilnej" - wzywał. Lowcock wskazał na ograniczenia nakładane na agencje humanitarne przez zbrojny ruch Ansar Allah (Partyzanci Boga). Powiedział, że pracownikom ONZ odmawia się wjazdu do Jemenu, inni są wydalani, a jeszcze inni mają problemy z przemieszczaniem się. Z obawą opowiadał o przepisach rządowych przyczyniających się do niedoborów paliwa niezbędnych organizacjom pomocowym. Wpłynęło to też na podniesienie kosztów żywności i wody pitnej. Wsparcie ze strony Arabii Saudyjskiej Zastępca sekretarza generalnego zwrócił zarazem uwagą na pewne postępy dzięki negocjacjom. Może to np. utorować drogę do zapobieżenia potencjalnej katastrofie ekologicznej na Morzu Czerwonym z powodu korozji opuszczonego tankowca wypełnionego ropą, a także ułatwić pomoc humanitarną. Lowcock z zadowoleniem przyjął przekazanie ONZ przez Arabię Saudyjską 500 mln dol. Docenił także fundusze płynące z innych krajów. "Jeśli naszym celem jest nie tylko zmniejszenie cierpienia ludzi, ale całkowite wyeliminowanie go, pozostało o wiele więcej do zrobienia. Jedynym sposobem na osiągnięcie tego jest położenie kresu wojnie" - przekonywał zastępca szefa ONZ. "Polska jest głęboko zaniepokojona" Specjalny wysłannik Sekretarza Generalnego ds. Jemenu Martin Griffiths w wystąpieniu z Rijadu, za pośrednictwem łączy wideo, ostrzegał przed perspektywą niestabilności na południu tego kraju i ryzykiem wciągnięcia kraju w konflikt regionalny. Do pozytywnych sygnałów Griffiths zaliczył m.in. zapowiedź Ansar Allah zawieszenia ataków na Arabię Saudyjską oraz porozumienie między Partyzantami Boga a secesjonistyczną organizacją, Południową Radą Przejściową (STC). "Dzisiaj mamy pewne pozytywne symptomy. (...) Nie miejmy jednak złudzeń co do stojących przed nami wyzwań i trudności" - konkludował. Zastępca stałego przedstawiciela RP przy ONZ Mariusz Lewicki przypomniał stanowisko Rady Bezpieczeństwa, że konfliktu w Jemenie nie można rozwiązać w drodze militarnej. Mówił o utrzymującej się tam przemocy. "Polska jest głęboko zaniepokojona jej nieuchronnym wpływem na populację cywilną, która wciąż ponosi ciężar trwających działań wojennych" - akcentował. Wskazując na łamanie międzynarodowego prawa humanitarnego i praw człowieka nawoływał, by priorytetem dla stron konfliktu była ochrona ludności cywilnej. Apelował o zawieszenie broni oraz wdrożenie porozumień pokojowych pod Sztokholmem, w tym dotyczącego portu Al-Hudajda. Lewicki zaakcentował, że jedynym sposobem na przywrócenie długotrwałego pokoju i stabilności w Jemenie jest pilne wznowienie jemeńskiego procesu pokojowego, który powinien przebiegać równolegle z innymi inicjatywami politycznymi i dotyczącymi bezpieczeństwa. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski