Dokument zostanie formalnie uchwalony w środę na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa w Nowym Jorku. Deklaracja nie ma mocy rezolucji i na jej podstawie RB ONZ nie może nakładać sankcji. W tekście deklaracji zawarto apele do syryjskich sił rządowych i opozycyjnych o wstrzymanie przemocy, a także bliżej nieokreśloną zapowiedź "dalszych kroków", jeśli Syria nie dostosuje się do sześciopunktowego planu pokojowego Kofiego Annana. Krótko przed ogłoszeniem wiadomości o uchwaleniu deklaracji szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow powiedział, że Rosja popiera jej projekt. Podkreślił, że dla niego najważniejszą sprawą jest to, iż w projekcie deklaracji nie ma mowy o ultimatum i nie ma również "tez, które by usiłowały określić, kto jest w większym stopniu winien". Zdaniem szefa rosyjskiej dyplomacji najważniejsze w Syrii jest obecnie zakończenie przemocy i zapewnienie ludności cywilnej dostępu do pomocy humanitarnej, a także stworzenie warunków do rozpoczęcia dialogu politycznego między rządem a wszystkimi siłami opozycji syryjskiej. Źródła w Nowym Jorku informowały w środę, że tekst deklaracji zaaprobowały też Chiny. Rosja i Chiny dotąd wetowały projekty rezolucji RB ONZ, potępiające przemoc w Syrii i namawiające prezydenta Syrii Baszara el-Asada do demokratyzacji kraju i ustąpienia ze stanowiska. Według szacunków ONZ w wyniku tłumienia antyprezydenckich wystąpień przez siły rządowe oraz starć z dezerterami z armii zginęło co najmniej 8 tys. ludzi. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka od połowy marca 2011 roku w wyniku rewolty zginęło już ponad 9 tys. osób.