Cena operacji jest przerażająca. Według najnowszych, oficjalnych danych zginęło 117 zakładników. Większość z nich zatruło się gazem, którego użyły siły specjalne (zdaniem lekarzy tylko jeden cywil miał ranę postrzałową). Według najnowszych informacji agencji Interfax w szpitalach wciąż przebywa 405 osób. 150 z nich jest w bardzo ciężkim stanie, 45 w krytycznym. Do dzisiaj rano ze szpitali wypisano 239 osób. Dziennik "Kommiersant" pisze, że wciąż nie można doliczyć się kilkudziesięciu osób. Podane przez Interfax dane, łącznie z oficjalną liczbą 118 śmiertelnych ofiar szturmu, to 762 osoby. "Jest jeszcze około 50 osób przepadłych bez wieści" - pisze dziennik. Powołuje się przy tym na kobietę, która twierdzi, że gdy wpisywała w sztabie operacyjnym na listę imię i nazwisko swojego syna, miał on "815 lub 816 numer". Oficjalnie nie ma żadnej listy zaginionych. Oficjalnie jednostki specjalne otrzymały rozkaz rozpoczęcia szturmu, ponieważ terroryści zaczęli rzekomo rozstrzeliwać zakładników. Tej wersji nie potwierdzają jednak zeznania uwolnionych. Lekarze twierdzą, że szpitale nie były przygotowane do przyjmowania osób z objawami zatrucia. Brakowało m.in. aparatów tlenowych. Co więcej, nawet lekarzom zajmującym się byłymi zakładnikami nie powiedziano, jakiego konkretnie użyto gazu. Prawdopodobnie znacznie utrudnia to ratowanie rannych. Według naczelnego anestezjologa Moskwy był to zwykły środek stosowany do znieczulenia ogólnego. Zwykły, ale tym razem użyty w ogromnym stężeniu. Rosjanie użyli broni chemicznej? - To była broń chemiczna - tak o substancji użytej podczas odbijania zakładników z moskiewskiego teatru mówi rosyjski ekspert. Według Lwa Fedorowa była to prosta, nie powodująca śmierci broń, opracowana jeszcze za czasów zimnej wojny. Normalnie użyta na polu walki neutralizuje na jakiś czas przeciwnika. Normalnie, to - według Fedorowa - nie w zamkniętym pomieszczeniu i nie przeciwko cywilom, którzy po pierwsze byli słabego zdrowia, a po drugie osłabił ich stres oraz brak odpowiedniego jedzenia i picia. - To był brak profesjonalizmu ze strony naszych toksykologów. Szturmujące oddziały najwyraźniej nie wiedziały, jakie mogą być skutki użycia tego gazu w takich warunkach - twierdzi Fedorow. Dodaje, że zakładnikom zaraz po uwolnieniu powinno się było podać antidotum. Fakt, że aż tyle osób zginęło, świadczy o tym, że stężenie gazu było wyjątkowo duże. Zdaniem ekspertów w Stanach Zjednoczonych, używając gazu w czasie szturmu na teatr w Moskwie, rosyjskie siły bezpieczeństwa mogły naruszyć prawo międzynarodowe. Specjaliści amerykańscy podejrzewają, że był to obezwładniający gaz pod nazwą BZ, będący gazową formą Valium, wyprodukowany w USA i wywołujący senność i halucynacje. "Washington Post" przytacza opinię eksperta ds. broni chemicznych związanego z Institute of Peace w Waszyngtonie, Jonathana Tuckera, który powiedział, że użycie BZ lub podobnych w działaniu gazów byłoby naruszeniem międzynarodowej konwencji o broni chemicznej podpisanej przez Rosję w 1997 roku. Ponad 500 osób zwróciło się o pomoc psychiatryczną Ponad 500 osób zwróciło się o pomoc psychologiczną, dzwoniąc na numer "gorącej linii" Państwowego Centrum Naukowego Psychiatrii Społecznej i Sądowej im. Serbskiego w Moskwie - informuje agencja ITAR-TASS. Wśród proszących o pomoc są byli zakładnicy, członkowie ich rodzin oraz ludzie, którzy wydarzenia w Moskwie "wzięli sobie do serca". Lekarze z centrum przewidują, że w najbliższych dniach liczba zgłaszających się będzie coraz większa. Podczas pierwszych dwóch trzech dni - zakładnicy i członkowie ich rodzin "doświadczają euforii" i nie widać u nich oznak psychicznych czy psychiatrycznych problemów. Pomoc lekarska jest jednak w takich sytuacjach konieczna. Psychiatrzy podkreślają, że stres nie przejdzie "sam z siebie". Konieczny jest kontakt ze specjalistami. Jeśli go zabraknie - następstwa przeżytego stresu mogą mieć długotrwałe skutki zdrowotne. Centrum im. Serbskiego poinformowało także, że pomoc psychologiczna dla byłych zakładników i ich rodzin udzielana jest anonimowo i bezpłatnie (dotyczy to również bezpłatnego wydawania lekarstw). Władze Moskwy wypłacą odszkodowania b. zakładnikom Rodziny byłych zakładników, zmarłych w czasie szturmu rosyjskich sił na moskiewski teatr oraz ci spośród nich, którzy zostali poszkodowani, otrzymają odszkodowania od władz moskiewskich. Poinformowała o tym dzisiaj rano agencja Interfax, powołując się na źródło w stołecznym merostwie. Według tego źródła, rodziny ofiar śmiertelnych otrzymają po 100 tys. rubli (ponad 3 tys. dolarów, czyli w Rosji równowartość około 20-30 średnich pensji), zaś poszkodowani - po 50 tys. rubli. Władze zamierzają także wypłacać do 10 tys. dolarów jako rekompensatę za utraconą w czasie trzydniowego kryzysu własność. Wszystko na temat dramatu w moskiewskim teatrze - przeczytaj