Rosjanin, który przyjechał do Warszawy na zakończone właśnie spotkanie "Dialog na Rzecz Demokracji", mówi w rozmowie z Polskim Radiem, że Putin jest dyktatorem, który wykorzystuje słabość Zachodu, zarówno w sprawie Ukrainy, jak i Syrii. Kasparow twierdzi, że wspólnota międzynarodowa nie jest obecnie w stanie powstrzymać rosyjskiego prezydenta przed dalszymi agresywnymi działaniami. "To, w jaki sposób Putin działał na Ukrainie, a teraz w Syrii, pokazuje, że on pójdzie tak daleko, jak mu pozwolimy. Im szybciej postawimy mu czerwoną linię, taką prawdziwą, a nie tą Obamy, tym większa szansa zatrzymania. Nie dlatego, aby on sam chciał się zatrzymać, ale dlatego, że każdy dyktator potrzebuje generałów, pułkowników i majorów. Kiedy oni zorientują się, że to już nie jest bombardowanie syryjskich rebeliantów czy atakowanie ukraińskich żołnierzy, ale to już kwestia konfliktu z NATO, nie sądzę, by wtedy Putin miał ich 100-procentową lojalność" - mówi polityk. Kasparow od 10 lat angażuje się w rosyjską politykę, chciał nawet startować w wyborach prezydenckich. Był kilkakrotnie aresztowany. Od trzech lat jest prezesem Fundacji Praw Człowieka. Jak mówi, w Rosji nie ma w tej chwili warunków dla obrońców demokracji. "Dyktatury, takie jak putinowska, nie pozwalają żadnej opozycji na działanie. Morderstwo Borysa Niemcowa było kropką nad i. Teraz trzeba z tym żyć. Koniec reżimu Putina będzie krwawy, brutalny i będzie eksplozją. Myślę, że będzie to znacznie bardziej bolesne niż upadek Związku Radzieckiego" - dodaje. Kasparow był jednym z głównych gości Warszawskiego Dialogu na Rzecz Demokracji. To organizowane przez polskie MSZ spotkanie ponad 200 obrońców praw człowieka z całego świata.