Komentując sytuację na Ukrainie, gdzie od wielu dni trwają masowe protesty zwolenników integracji europejskiej, Sestanovich wyraził przekonanie, że są one policzkiem dla Putina. "Nie robił tajemnicy z tego, jak wielką presję wywierał w ostatnich miesiącach na (prezydenta Ukrainy Wiktora) Janukowycza. Tak gwałtowna reakcja społeczeństwa musi być dla niego niezwykle upokarzająca" - powiedział Sestanovich na briefingu zorganizowanym przez Radę Stosunków Zagranicznych (CFR). Ocenił, że dla Putina, który "postrzega Ukrainę jako bliską kuzynkę Rosji", zawarcie umowy stowarzyszeniowej między Kijowem a UE byłoby "znakiem izolacji Rosji". Niemniej zdaniem eksperta, nawet jeśli protesty będą się zaostrzać, nie ma ryzyka, że Putin ucieknie się do wojskowej interwencji na Ukrainie, np. pod pretekstem ochrony rosyjskiej mniejszości w tym kraju. "Spotkałoby się to z ogromnym buntem w samej Rosji i wywołałoby ogromne podziały. To byłby błąd, którego Putin nie popełni" - powiedział. Zwrócił uwagę na silne powiązania gospodarcze obu krajów, które sprawiają, że "bankructwo Ukrainy nie leży w interesie Rosji". Jego zdaniem wielu rosyjskich biznesmenów wie, że Rosja skorzystałaby na zbliżeniu Ukrainy z UE, i nie podoba im się, że Putin doprowadził do obecnej konfrontacji. Odnosząc się do ukraińskiej opozycji, ekspert przyznał, że demonstracje "są w pewnym sensie pozbawione przywódców". Znaczące jest jego zdaniem, jak niewielu protestujących podnosi kwestię uwolnienia byłej premier Julii Tymoszenko. Ocenił, że liderzy opozycji, tacy jak Arsenij Jaceniuk czy Witalij Kliczko, "nie są szczególnie porywający, demagogiczni czy charyzmatyczni". "To raczej nudni, uczciwi politycy. Może dlatego mają teraz szansę, gdyż po pomarańczowej rewolucji ludzie są głęboko rozczarowani klasą polityczną. Janukowyczowi udało się wsadzić do więzienia Tymoszenko właśnie dlatego, że społeczeństwo jest przekonane, iż wszyscy politycy są tacy sami" - powiedział Sestanovich. "Na Ukrainie nadszedł czas nudnych i uczciwych polityków" - dodał. Przyznał, że Janukowycz - borykający się z niezwykle trudną sytuacja gospodarczą kraju - ma teraz ograniczone pole manewru. "Prowadził podwójną grę, myśląc, że będzie mógł wymanewrować z korzyścią dla siebie zarówno UE, jak i Rosję - powiedział były dyplomata. - Tymczasem teraz zdał sobie sprawę, że jeśli będzie tę grę kontynuował, żadna ze stron nie zapłaci mu tyle, ile potrzeba do uniknięcia bankructwa". Oceniając stanowisko USA w sprawie sytuacji na Ukrainie, ekspert przyznał, że koncentruje się ono na apelach do władzy o powstrzymanie przemocy i znalezienie pokojowego rozwiązania. "Nikt nie apeluje, by Międzynarodowy Fundusz Walutowy na nowo rozpatrzył kwestię pożyczki dla Ukrainy" - zauważył. Z Waszyngtonu Inga Czerny