Reporter wojenny w facebookowym wpisie odniósł się do referendum, które odbędzie się na terytorium przynależącym do Gujany. Chodzi o Guayana Esequiba, do którego roszczenia ma Wenezuela. Zdaniem Bruszewskiego, jeszcze przed rozpoczęciem głosowania, wiadomo jaki będzie jego wynik. "I tutaj wchodzi Wenezuela cała na ... czerwono. Otóż kraj ten postanowił przeprowadzić referendum o przynależności Guayana Esequiba, obejmującej 74 proc. powierzchni zachodnich terenów Gujany. Referendum to nawet nie udaje powierzchownej legalności, ponieważ głosowanie nie obejmuje mieszkańców Gujany (sic!). Oczywiście nie chodzi o żadne sprawy etniczne czy terytorialne, ale o dwie rzeczy: wywołanie kolejnego kryzysu humanitarno-wojennego oraz przejęcie lub zablokowanie eksportu z Gujany (konkurencyjna walka gospodarcza)" - czytamy. Plan stworzony na Kremlu Jak przekonuje Michał Bruszewski, napięcia pomiędzy Wenezuelą i Gujaną są wyjątkowo na korzyść Federacji Rosyjskiej. Uruchomienie kolejnego konfliktu militarnego, w kraju, który wspierany jest przez Stany Zjednoczone, odciągnie uwagę od trwającej wojny w Ukrainie. "To wygląda jak scenariusz pisany w Moskwie. Dlaczego? Władzę Wenezueli chronią rosyjskie aktywa (m.in. dawna Grupa Wagnera). To Rosja ratowała na czarnym rynku Wenezuelę, gdy ta utraciła płynność finansową i nie miała nawet pieniędzy na wypłatę żołdu żołnierzom i funkcjonariuszom chroniącym reżim" - przekonuje. Zobacz też: Ławrow o negocjacjach pokojowych: Nie widzimy żadnych sygnałów "Gujana jest jedynym anglojęzycznym krajem w Ameryce Południowej, ściśle współpracuje z zachodnimi korporacjami. Wenezuela to "rosyjski lotniskowiec" w Ameryce Południowej. Co jest potrzebne Putinowi? Odwrócenie uwagi od Ukrainy i Europy Środkowej, uderzenie w interesy USA jak najbliżej jego granic, Gujana jest więc militarnym celem jak ze snu... koszmaru... Kremla" - dodaje. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!