Przyznał jednak, że nie jest gotów do oceniania przebiegu wyborów prezydenckich i domniemanych naruszeń. Putin powiedział w środę dziennikarzom, że nie obserwował przebiegu wyborów na Białorusi, lecz liczba tych, którzy zagłosowali jest faktem. "Należy uszanować wybór narodu" - oświadczył premier Rosji. Co się tyczy brutalnego rozpędzenia opozycyjnej demonstracji po wyborach i "niejednoznacznej ich oceny przez obserwatorów" - jak pisze ITAR-TASS - Putin powiedział, że nie jest "gotów tego oceniać, i należy to szczegółowo przeanalizować". Ponad 600 osób zostało zatrzymanych za udział w manifestacji przeciwko reelekcji prezydenta Alaksandra Łukaszenki 19 grudnia. Wiele osób skazano na kary do 15 dni aresztu. Według obrońców praw człowieka z organizacji Wiasna, 26 osób jest podejrzanych w sprawie karnej o masowe zamieszki. Większość z nich, w tym pięciu kandydatów na prezydenta w wyborach 19 grudnia, przebywa w areszcie śledczym KGB w Mińsku; zarządzono wobec nich dwumiesięczny termin aresztu. Niedługo po wyborach na Białorusi prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że są to sprawy wewnętrzne tego kraju.