Do niższej izby rosyjskiego parlamentu weszła Jedyna Rosja, komuniści, partia Władimira Żyrinowskiego i nacjonalistyczno-lewicowa Rodina. Z wyjątkiem komunistów wszystkie będą podporządkowane Kremlowi, a więc prezydentowi Władimirowi Putinowi. Jak obliczają specjaliści, będą one miały znacznie ponad 300 mandatów w 450-osobowej Dumie, a to oznacza, że będą mogły bez problemów zmieniać konstytucję, do czego potrzeba właśnie 300 głosów. - Putin ma większość konstytucyjną w Dumie. To oznacza, że zarówno władza ustawodawcza jak i wykonawcza znajdują się w ręku jednego człowieka i może on teraz podejmować dowolne decyzje, zmieniające konstytucję - twierdzi znany dziennikarz i komentator Leonid Radzichowski. Obserwatorzy już przewidują, jakie to mogą być zmiany. Niewykluczone, że zostanie wydłużona kadencja prezydenta i będzie on mógł pozostać na stanowisku dłużej niż przez dwie kadencje. Posłuchaj korespondenta RMF Andrzeja Zauchy: Dzięki temu władza obecnej kremlowskiej ekipy mogłaby przetrwać kolejne kilkanaście lat. Żyrinowski już mówi o "monarchii Putina". Eksperci zauważają, że Putin najpewniej nie będzie forsował radykalnych reform, co bardzo negatywnie odbije się na rosyjskiej gospodarce. Prokremlowska Jedna Rosja zdecydowanie wygrała niedzielne wybory do rosyjskiego parlamentu - wynika z danych Centralnej Komisji Wyborczej, opublikowanych po przeliczeniu 97,87 proc. oddanych głosów. Partia związana z prezydentem Władimirem Putinem zdobyła 37,09 proc. głosów w proporcjonalnej części wyborów. Do 450-osobowego parlamentu wchodzą jeszcze z części proporcjonalnej trzy inne ugrupowania: Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPRF) - 12,7 proc., Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (LDPR) Władimira Żyrinowskiego - 11,6 proc. i lewicowo-nacjonalistyczny blok "Ojczyzna" - 9,1 proc. Żadne z pozostałych ugrupowań nie przekroczyło 5-procentowego progu wyborczego. Część spośród pokonanych partii będzie mieć mimo to reprezentację w parlamencie. Połowę miejsc obsadza się bowiem na podstawie list partyjnych, gdzie obowiązuje próg wyborczy, a drugą połowę na podstawie wyników głosowania w 225 jednomandatowych okręgach wyborczych. Klęskę poniosły dwa ugrupowania liberalne stanowiące do tej pory nieodzowny element rosyjskiej sceny politycznej - Jabłoko Grigorija Jawlińskiego (4,3 proc.) i skupiający czołowych reformatorów lat 90. Sojusz Sił Prawicy (4,0 proc.). Obie partie będą musiały zadowolić się skromnymi trzyosobowymi reprezentacjami złożonymi ze zwycięzców okręgów jednomandatowych. Według wstępnych danych Jedna Rosja będzie mieć w nowym parlamencie 222 deputowanych (117 z list partyjnych plus 105 z okręgów), komuniści 53 (41 plus 12), partia Żyrinowskiego 38 (wszyscy z list), a "Ojczyzna" 37 (29 plus 8). W parlamencie znajdzie się także 65 deputowanych niezależnych oraz 19 posłów prokremlowskiej Ludowej Partii Rosji (NPA), postrzeganej jako ugrupowanie bliskie tzw. frakcji czekistów. Wszyscy oni są zwycięzcami w jednomandatowych okręgach, ponieważ NPA nie przekroczyła progu wyborczego. Przed wyborami nikt nie spodziewał się tak znakomitego wyniku Jednej Rosji i Rodiny. Zwłaszcza to drugie ugrupowanie okazało się czarnym koniem wyścigu - partia ta została stworzona przez kremlowskich politologów tylko po to, by odbierać glosy komunistom. I jak widać udało się, gdyż 15-proc. poparcie to dla rosyjskich czerwonych prawdziwa klęska. Obserwatorzy podkreślają, że w trakcie głosowania nie doszło do żadnych nieprawidłowości, ale władze nie musiały łamać prawa. Już w czasie kampanii wyborczej partie proputinowskie mogły liczyć na przychylność państwowych mediów, podczas gdy na komunistach, liberałach i kandydatach partii prawicowych nie zostawiano przysłowiowej suchej nitki. "Wybory do Dumy Państwowej 7 grudnia 2003 roku nie odpowiadały licznym zobowiązaniom podjętym przez państwa członkowskie OBWE i Rady Europy i dotyczącym demokratycznych wyborów" - napisali w oświadczeniu obserwatorzy z ramienia obu organizacji. "Tym samym postawiono pod znakiem zapytania rosyjskie deklaracje, że kraj zmierza w stronę europejskich standardów dotyczących demokratycznych wyborów". Putin jest innego zdania. Określił wybory "kolejnym krokiem ku umocnieniu demokracji". Dzisiaj spotkał się na Kremlu z przedstawicielami rosyjskiej Rady Ministrów. Zaapelował do rządu, by "konstruktywnie współpracował" z nowo wybranym parlamentem. Czy wyniki wyborów to zaskoczenie dla specjalistów? Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta RMF: