Putin wypowiadał się na ten temat podczas szczytu G20 w Los Cabos w Meksyku. Potwierdził tam treść wydanego w poniedziałek wspólnego oświadczenia z prezydentem Barackiem Obamą. Putin i Obama zgodzili się, że Syryjczycy sami powinni wybrać swój następny przyszły rząd, zaznaczając tym samym subtelną zmianę stanowisk USA i Rosji w tej kwestii. Syrii, która jest głównym sojusznikiem Rosji na Bliskim Wschodzie, grozi wojna domowa. Putin powiedział, że chce, aby nie doszło do takiej sytuacji, jak w Libii i innych krajach Afryki Północnej, gdzie mimo zmian reżimów przemoc nie ustaje. Prezydent Obama powiedział również, że Rosja i Chiny nie podpisały żadnego planu odsunięcia Asada od władzy, lecz że zarówno Waszyngton, jak i Pekin liczą się z niebezpieczeństwem wybuchu syryjskiej wojny domowej. Według Obamy Asad utracił całkowicie legitymizację i że nie sposób wymyślić rozwiązania kładącego kres przemocy w Syrii, które pozostawiałoby Asada u władzy. Przyznał, że nie udało mu się dokonać przełomu w rozmowach z przywódcami Rosji i Chin, mimo intensywnych rozmów z Moskwą i Pekinem, które starają się uchronić Asada przed ostrzejszymi sankcjami oenzetowskimi. Jak zaznaczył, Rosja i Chiny mają świadomość, że Syrii grozi wojna domowa, ale jeszcze nie są skłonne opowiedzieć się za międzynarodowym planem obalenia Asada. Obama na marginesie szczytu G20 spotkał się w Los Cabos również z prezydentem Chin Hu Jintao. "Nie sugeruję, że w tym punkcie USA i pozostała część społeczności międzynarodowej są zgodne z Rosją i Chinami, ale rzeczywiście uważam, że dostrzegają one poważne niebezpieczeństwo totalnej wojny domowej" - powiedział Obama dziennikarzom. "Nie sądzę, by można powiedzieć w tym momencie, że Rosjanie i Chińczycy zostali pozyskani dla naszej sprawy - powiedział amerykański prezydent. - Uznają oni, że obecna sytuacja jest poważna (...) i nie służy ich interesom". Brytyjski premier David Cameron powiedział wcześniej, że Putin jasno dał do zrozumienia, że chce odsunięcia Asada od władzy. Prezydent Francji Fran‡ois Hollande potwierdził na konferencji prasowej w Los Cabos, że Rosja "odegrała "swoja rolę w wydaniu przyzwolenia na zmianę" w Syrii, co pociąga za sobą ustąpienie Asada. Dodał, że "ci, którzy masakrują dziś własny lud, nie mogą być przyszłością Syrii". Obiecał wzmocnienie nacisku w sprawie sankcji na Syrię, wysłania tam nowej, "innej niż obecna misji obserwatorów, ponieważ ci obserwatorzy zostali wycofani, oraz znalezienia rozwiązania politycznego, jak ustąpienie Asada". ONZ zawiesiła w sobotę działalność swoich obserwatorów w Syrii, jako powód podając eskalację przemocy mimo oficjalnie obowiązującego rozejmu między siłami rządowymi i opozycją. 300 obserwatorów ma aż do zmiany decyzji powstrzymać się od patrolowania zagrożonych terenów i pozostać w miejscu zakwaterowania. Wysoka Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka Navi Pillay oskarżyła w poniedziałek reżim syryjski o popełnianie zbrodni przeciwko ludzkości i zażądała, by "natychmiast przestał używać broni ciężkiej i zakończył ostrzał terenów zamieszkanych". Wewnętrzny konflikt w Syrii, zainspirowany tzw. arabską wiosną, trwa od marca 2011 roku. Jak szacują syryjscy obrońcy praw człowieka, dotychczas pociągnął za sobą ponad 14 tys. ofiar śmiertelnych.