"A tak w ogóle, to upadek poprzedniego, prorosyjskiego rządu na Ukrainie nie nastąpił wskutek powstania ludowego, tylko zwykłego puczu. Kto twierdzi inaczej, uprawia jedynie zachodnią nagonkę na cały naród rosyjski. Powiedzmy zatem jasno i wyraźnie: mówimy o Władimirze Putinie, który wtrąca do więzienia swoich krytyków, który trzyma mocno w garści całe sądownictwo i brutalnie depcze prawa człowieka. Taki autokrata nigdy i dla nikogo nie może być wzorem do naśladowania. O tym właśnie powinni pomyśleć ci wszyscy, którzy w Niemczech cieszą się wolnością słowa. Pod rządami Putina nigdy nie mogliby sobie na to pozwolić" - twerdzi "Pforzheimer Zeitung". Myśl tę rozwija "Die Tagespost" z Würzburga. "Prezydent Rosji podważa wszystko to, na czym w ubiegłych dziesięcioleciach opierał się pokój w Europie: prawo międzynarodowe, nienaruszalność granic, uznanych także przez Rosję na mocy podpisanych przez nią traktatów międzynarodowych, suwerenność sąsiedniego państwa i rolę mediacyjną instytucji międzynarodowych. Choć Rosja jest członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, OBWE, Rady Europy i grupy G8, w których jej głos się liczy, Putin stawia na politykę odwetu i przemocy, która doprowadziła w XX wieku do jednej zimnej i dwóch gorących wojen, do czystek etnicznych i wypędzeń, w których ucierpiały całe narody i które dorowadziły do nowego bezprawia. Stawia przez to pod znakiem zapytania ład pokojowy w Europie. Nie można pozwolić, aby ta metoda działania przyniosła mu sukces". "Frankfurter Allgemeine Zeitung" twierdzi natomiast, iż "Zachód stanął w obliczu największego wyzwania geopolitycznego od chwili zakończenia zimnej wojny. Rosja rzuciła mu rękawicę. Rosja, upojona nacjonalistycznymi hasłami w stylu: Sewastopol to Stalingard XXI wieku. Rosja, która ponownie poczuła się mocarstwem. Na to wyzwanie europejscy i atlantyccy partnerzy, którzy w przeszłości wielokrotnie zarzucali sobie obojętność, opieszałość, mazgajowatość i brak zrozumienia, muszą zareagować zdecydowanie i solidarnie. W ramach UE, NATO, grupy G7 i w stosunkach bilateralnych". "Putin chełpi się władzą i potęgą. Wokół siebie dostrzega tylko słabeuszy i nieudaczników. Chce dokończyć to, co nie powiodło się carom i Stalinowi. Chce stworzyć Rosję, przed którą świat będzie pełzał na kolanach. Ale to mu się nie uda. Kiedy carowie bawili się w imperatorów, ich kraj był pogrążony w nędzy. Do władzy doszli komuniści i pozostawili po sobie pustynię. Goła władza bez swobód obywatelskich musi doprowadzić do chaosu. (...) Putinowi może się w tej chwili wydawać, że jest najpotężniejszym politykiem na świecie, ale w istocie rzeczy jest tylko złym duchem Rosji, który wystawia na szwank przyszłość swego kraju" - zauważa tabloid "Bild-Zeitung". Kropkę nad i stawia komentator "Nürnberger Nachrichten". "Każde imperium może kiedyś upaść. Aby przetrwać, musi zdobyć się na wielki wysiłek. Bez postępowych rozwiązań i będących ich skutkiem sukcesów gospodarczych, imperia karleją, a w końcu upadają. Rosja doświadcza tej prawidłowości nie po raz pierwszy od chwili załamania się zmurszałego Związku Radzieckiego. Stawiając wyłącznie na politykę mocarstwową i potęgę militarną Putinowi nigdy nie uda się zapewnić swemu krajowi statusu powszechnie uznawanego i szanowanego mocarstwa. Do tego potrzebuje przede wszystkim silnej i wydajnej gospodarki, której Rosji brakuje, jeśli pominąć sektor energetyczny". Andrzej Pawlak/red.odp.: Małgorzata Matzke/red. odp.: Elżbieta Stasik/Redakcja Polska Deutsche Welle