Według Pieskowa, którego cytuje gazeta internetowa gzt.ru, podczas jutrzejszych uroczystości w Lesie Katyńskim nie planuje się przekazania żadnych dodatkowych dokumentów dotyczących Polaków represjonowanych w latach ZSRR. - Otrzymaliśmy od naszych polskich kolegów pytanie w sprawie 'białoruskiego dossier". Niestety w Moskwie go nie znaleziono - oświadczył rzecznik Putina. Pieskow zauważył także, iż "należy pamiętać, że Polsce przekazano już ponad milion dokumentów w tej sprawie". - Obecnie w archiwach pozostały tylko akta postępowań karnych, których przekazywania nie praktykuje żadne państwo na świecie - powiedział. Putin i Tusk przyjadą do Katynia, aby wspólnie uczcić pamięć spoczywających tam Polaków i Rosjan, ofiar stalinowskich represji. Uroczystości odbędą się w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Białoruska lista katyńska zawiera nazwiska 3870 Polaków zamordowanych w 1940 roku przez NKWD. Jest jedną z największych tajemnic mordu z 1940 roku. Czekają na nią rodziny i bliscy Polaków, którzy po wtargnięciu ZSRR do Polski 17 września 1939 roku zaginęli bez wieści na ziemiach zajętych przez Armię Czerwoną. Przypuszcza się, że zaginieni z Zachodniej Białorusi zostali zabici w więzieniu w Mińsku. Mogą o tym świadczyć przedmioty polskiego pochodzenia, wydobyte w latach 80. i 90. podczas ekshumacji przeprowadzonych w Bykowni (pod Kijowem) i Kuropatach (pod Mińskiem). W poniedziałek szef Federalnej Agencji Archiwalnej Andriej Artizow ujawnił, że w rosyjskich archiwach natrafiono na nowe dokumenty dotyczące mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku. Nie zdradził jednak, jakie to są dokumenty. Powiedział tylko, że jest to "bardzo niewielka liczba" i że "aktualnie przechodzą one procedurę odtajniania". "Istoty tego, co wiadomo o tej zbrodni, one nie zmieniają, jednak pomagają doprecyzować liczby i listy zabitych" - oświadczył Artizow, którego przytoczyła rządowa "Rossijskaja Gazieta". Źródło zbliżone do polsko-rosyjskiej Grupy ds. Trudnych w ubiegłym miesiącu potwierdziło, że archiwiści Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) poszukują w rosyjskich archiwach białoruskiej listy katyńskiej. Kwerendę zlecił premier Putin, a kieruje nią generał Wasilij Christoforow, szef Zarządu Rejestracji i Zbiorów Archiwalnych FSB. Według źródła, Christoforow zadeklarował, że uczyni wszystko, co w jego mocy, aby odnaleźć ten dokument. O poszukiwaniu przez stronę rosyjską białoruskiej listy katyńskiej jako pierwsza poinformowała "Gazeta Wyborcza". Podała ona również, że jeśli dokument się znajdzie, Putin przekaże go premierowi Donaldowi Tuskowi 7 kwietnia w czasie uroczystości w Lesie Katyńskim. O ujawnienie nazwisk z białoruskiej listy katyńskiej i wskazanie miejsc pochówku pomordowanych do strony rosyjskiej wielokrotnie apelował podczas swoich wizyt w Moskwie sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik. "Nie znamy miejsc, w których oprawcy ukryli ciała ofiar zbrodni. Ujawnienie listy i miejsc pochówku byłoby pięknym gestem, który Polacy przyjęliby z wdzięcznością. Byłby to doniosły krok w kierunku pojednania między naszymi narodami" - mówił Przewoźnik podczas jednego z pobytów w stolicy Rosji.