"Profesor Akademii Sztabu Generalnego, generał Wasilij Łata nie ma wątpliwości, że mówiąc o nowych celach, prezydent miał na myśli przyszłe silosy antyrakiet w Polsce, radar w Czechach oraz nowe bazy w Bułgarii i Rumunii" - pisze moskiewska gazeta. "Potencjalnymi środkami rażenia, wycelowanymi w te obiekty, mogą stać się przede wszystkim operacyjno-taktyczne systemy rakietowe Iskander-M, przebazowane do obwodu kaliningradzkiego i - możliwe - na południe Białorusi. Stamtąd do amerykańskiego obiektu w Polsce będzie nie więcej niż 250-300 kilometrów, co leży w zasięgu Iskanderów-M, zwłaszcza z wypróbowanym niedawno pociskiem R-500" - podkreśla "Wriemia Nowostiej". Według gazety, możliwa jest także zmiana celów dla strategicznych rakiet balistycznych lub wprowadzenie do ich pamięci nowych tras lotu. Specjalista w sferze broni strategicznych, generał Władimir Biełous wyjaśnił "Wriemia Nowostiej", że na obiekty w Europie mogą zostać wycelowane rakiety stacjonujące w Joszkar-Ole lub Niżnim Tagilu. Zdaniem Biełousa, "najważniejsze jest teraz, by władzom krajów, które udostępniają swoje terytorium pod bazy NATO i USA, uświadomić, iż działają według zasady: ściągamy ogień na siebie". ostrzegł w piątek w rozmowie z dziennikarzami z krajów G-8, że ulokowanie elementów tarczy antyrakietowej USA w Polsce i Czechach może spowodować, że rosyjskie rakiety znów zostaną skierowane na cele w Europie. - Jeśli powiększy się amerykański potencjał nuklearny na terytorium europejskim, my powinniśmy znaleźć sobie nowe cele w Europie - podkreślił gospodarz Kremla, dodając, że określenie tych celów, podobnie jak wybór środków rażenia, należy do rosyjskich wojskowych.