Władimir Putin zgotował Xi Jinpingowi prawdziwie królewskie przyjęcie w Moskwie. Były orkiestry reprezentacyjne, przemarsze wojsk i kolacje w obłożonych złotem i białym marmurem kremlowskich pałacach. W czasie trwającego trzy dni szczytu rosyjski przywódca zrezygnował ze spotkań przy jednym z długich stołów, przy których wcześniej podejmował ważnych gości, na rzecz wielu uścisków rąk i toastów z sojusznikiem. Zachodnie media zauważyły, że miejsce ogromnych stołów zajęły nadzwyczajnie wielkie flagi obu państw, które w holu Kremla zawieszono na przeszło czterometrowych masztach. Prezydenci Chin i Rosji, zwracający się do siebie "drogi przyjacielu", spędzili ze sobą twarzą w twarz w sumie kilkanaście godzin. Po zakończeniu rozmów Putin osobiście odprowadził Xi do limuzyny, życząc mu bezpiecznej podróży. Podobnego gestu nie pamiętają obserwatorzy rosyjskiej polityki. Putin i jego chiński odpowiednik ogłosili "nową erę" w określanych jako "nieograniczone partnerstwo" relacjach między oboma autorytarnymi państwami. Analitycy podkreślają jednak, że w ich relacjach to wielokrotnie silniejsze gospodarczo Chiny zajmują dominującą pozycję, a dyplomatyczne i gospodarcze wsparcie, jakich udzielają izolowanej przez Zachód Moskwie będzie miało wysoką cenę. Czym zakończył się szczyt? Xi Jinping i Władimir Putin we wspólnych oświadczeniach powtarzali, że relacje Rosji i Chin są obecnie najlepsze w historii. Zapowiedzieli, że będą "budować bliższe partnerstwo energetyczne, wspierać firmy z obu krajów w rozwoju przedsięwzięć w dziedzinie ropy, gazu, węgla, elektryczności oraz energii nuklearnej". W czasie spotkań negocjowano budowę przez Chińczyków infrastruktury, w tym kolei, na zaniedbanym rosyjskim Dalekim Wschodzie. Putin obiecał, że wpuści na rosyjski rynek więcej chińskich firm, na którym mają one zastąpić zachodnie przedsiębiorstwa, które wycofały się w wyniku sankcji. Rozmowy dotyczyły także poprawy przepustowości granic, współpracy w dziedzinie rolnictwa oraz w sektorze finansowym. Najważniejszej umowy zabrakło Agencja Reutera wskazuje, że choć strony podpisały w czasie wizyty 14 umów, to zabrakło wśród nich tej dla Rosji najważniejszej: kontraktu na budowę gazociągu Siła Syberii 2. Nad Wołgą określa się go jako alternatywę dla prowadzącego do Europy i niedziałającego Nord Stream 2. Nowym azjatyckim rurociągiem do Państwa Środka mogłoby trafiać 50 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Do ustalenia pozostaje jednak, kto go zbuduje i jaka będzie cena gazu. Pekin, który już dziś kupuje rosyjskie surowce po zaniżonych cenach, ma w tej sprawie silną pozycję negocjacyjną, zaznacza agencja. Pomimo wcześniejszych chińskich deklaracji w czasie rozmów zabrakło konkretów na temat możliwego zakończenia działań zbrojnych w Ukrainie. Wezwano tylko do "odpowiedzialnego dialogu" zmierzającego do rozwiązania rozpoczętego przez Rosję konfliktu. Portal "The Diplomat" ocenia w redakcyjnym komentarzu, że choć Pekin ma środki nacisku na Rosję, to nie zamierza ich używać, aby doprowadzić do pokoju. Z kolei zdaniem ekspertów, z którymi w środę rozmawiała Interia, Xi Jinping stara się zaprezentować swój kraj jako odpowiedzialne mocarstwo i bezstronnego mediatora, ale najkorzystniejsza dla Chin byłaby albo wygrana Rosji albo zamrożenie konfliktu w Europie Wschodniej. Rosja i Chiny: nieograniczone partnerstwo Chiny są największym partnerem gospodarczym Rosji i głównym odbiorcą tamtejszej ropy, gazu oraz węgla. W lutym 2022 roku, na krótko przed rosyjską napaścią na sąsiada, władze w Moskwie i Pekinie zawarły tzw. "nieograniczone partnerstwo", podpisując także długoterminowe umowy na dostawy rosyjskiej energii. W tym samym roku handel między oboma krajami wzrósł o ponad 30 proc., osiągając rekordową wartość 190 mld dolarów. Zaraz po rozpoczęciu wojny Chiny stały się najważniejszym stronnikiem Moskwy - pisze "The Diplomat". Nie tylko nie przyłączyły się do sankcji, ale również nie zagłosowały w ONZ za potępieniem rosyjskiej agresji, oskarżając Zachód o wywołanie i pogłębianie konfliktu. Zarówno Chiny jak i Rosja chcą zmiany światowego porządku, w którym zbyt dużą ich zdaniem rolę odgrywają państwa zachodnie. Przeciwstawiają się globalnej dominacji Stanów Zjednoczonych i krytykują rozszerzanie NATO. Według "The Diplomat" Rosjanie i Chińczycy obstają także przy swoich własnych koncepcjach demokracji i praw człowieka, definiując je tak, jak same uważają za stosowne. W ten sposób chcą unikać krytyki za autorytarne rządy i naruszenia praw swoich obywateli - uważa redaktorka naczelna portalu, Shannon Tiezzi. W obawie o upadek swoich reżimów albo władz sąsiadujących z nimi krajów Xi i Putin zapowiedzieli doroczne konsultacje ministrów spraw wewnętrznych i bezpieczeństwa. Mają "przeciwdziałać kolorowym rewolucjom" - pisze Tiezzi. Wielu analityków wskazuje, że Państwo Środka pomaga władzom na Kremlu, ponieważ zależy mu na silnym sojuszniku w sporze z USA. Rzecznik Białego Domu John Kirby zasugerował, że relacja ta nie jest rzeczywistym sojuszem i określił ją jako "małżeństwo z rozsądku". Podobnie widzą ją niektórzy znawcy chińskiej polityki. Profesor Bogdan Góralczyk, sinolog z Uniwersytetu Warszawskiego i były polski dyplomata, skomentował ogłoszenie nowego rozdziału w relacjach Pekinu i Moskwy publikując w mediach społecznościowych plakat z 1959 roku, z hasłem o przyjaźni chińsko-radzieckiej. "Wtedy miało być 'po wieczne czasy', a przetrwało... rok. A jak będzie teraz?" - zapytał Góralczyk. Słabsza Rosja, silniejsze Chiny Większość analityków zgadza się, że wszystkie uzgodnione w Moskwie przedsięwzięcia - wbrew zapewnieniom Kremla - wzmacniają raczej Chiny niż Rosję. "Putin mówi swojemu narodowi, że walczy o rosyjską suwerenność. Prawda jest taka, że zadłużył Kreml na rzecz Pekinu" - tak rezultaty wizyty Xi skomentował na Twitterze Sam Greene, dyrektor think tanku Center for European Policy Analysis i profesor w King's College London. Profesor Michał Lubina z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego jest autorem książki "Niedźwiedź w objęciach smoka. Jak Rosja została młodszym bratem Chin". Jego zdaniem nowa seria dwustronnych umów pogłębia asymetrię między Moskwą i Pekinem. - Od początku walk w Ukrainie Chińczycy we własnym interesie dyplomatycznie i gospodarczo wspierają Rosję. Ale stoją też przed większą niż kiedykolwiek pokusą, żeby zrobić użytek ze środków nacisku, którymi dysponują - mówi Interii. Profesor Lubina wskazuje, że nawet gdy Rosja była silniejsza, Chińczycy potrafili od niej wiele uzyskać. Wśród "prezentów", które Państwo Środka otrzymało od Władimira Putina była budowa ropociągu Syberia Wschodnia-Ocean Spokojny oraz gazociągu Siła Syberii, a także zgoda na sprzedaż zaawansowanej rosyjskiej broni: systemu rakietowego S-400 oraz myśliwców Su-35. - Dziś Rosja jest coraz słabsza i coraz bardziej uzależniona od Pekinu. Chińczycy mogliby zażądać od niej kolejnych ustępstw, choćby przyznania udziałów w rosyjskich złożach w Arktyce albo przekazania najnowocześniejszego sprzętu wojskowego. Mogą też próbować wymusić ograniczenie jego sprzedaży do Indii, które są dla Pekinu regionalnym konkurentem - dodaje Michał Lubina. Pytaniem, na które odpowiedzi nie znają jeszcze obserwatorzy chińsko-rosyjskich relacji, jest co ostatecznie Xi Jinping otrzyma od Moskwy w zamian za poparcie, którego jej udziela. Z Bangkoku dla Interii Tomasz Augustyniak