- Kwestia sankcji nie jest dla nas obojętna. Mamy nadzieję, że przeważy rozsądek - powiedział Putin, przyjmując ekipę ARD w Soczi. Zaznaczył, iż Rosja wycofa swe wojska z rdzennego terytorium Gruzji, gdy sytuacja uspokoi się. - Nie mamy żadnego zamiaru pozostawiać naszych oddziałów na dłuższy czas w strefach bezpieczeństwa wokół Osetii Południowej i Abchazji - zaznaczył były rosyjski prezydent. Według niego Moskwa życzliwie przyjmie wysłanie do rejonu konfliktu obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). - Pomożemy również Osetii Południowej w zabezpieczeniu jej własnej granicy - dodał Putin. Jego zdaniem formułowane na Zachodzie obawy przed inwazją Rosji na Krym to "prowokacja". - W przeciwieństwie do Osetii Południowej nie ma tam konfliktów etnicznych, a granice Ukrainy uznaliśmy już dawno temu - powiedział szef rosyjskiego rządu. Jak zaznaczył, potencjalne napięcia między ukraińskimi, rosyjskimi i tatarskimi mieszkańcami półwyspu to wewnętrzna sprawa Ukrainy. Putin powtórzył w wywiadzie dla ARD swą wcześniejszą tezę, iż rządząca w USA Partia Republikańska była w związku z kampanią wyborczą zainteresowana eskalacją sytuacji na Kaukazie. Jego zdaniem Waszyngton liczył albo na to, że Gruzja odniesie "małe, szybkie zwycięstwo", albo na to, że obraz Rosji jako państwa wrogiego zapewni Republikanom dodatkowe wsparcie wyborcze. Putin powiedział, że popełnione przez prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego "zbrodnie wojenne" odebrały mu legitymację do sprawowania władzy i dlatego powinien sam ustąpić.