"Mamy dopiero 2010 r. Zbliżmy się do 2012 r. i wtedy zobaczymy" - powiedział Putin francuskiej agencji prasowej. "Naturalnie, myślimy o tym z prezydentem Dmitrijem Midwiediewem, ale postanowiliśmy nie robić wokół tego zbytniego zamieszania, aby nie odciągało nas to od obowiązków" - dodał. Jak zasugerował, decyzja dotycząca jego startu w wyborach prezydenckich będzie bazowała m.in. na ocenie jego dokonań jako premiera i dokonań prezydenta Miedwiediewa. Putin był prezydentem Federacji Rosyjskiej przez dwie kadencje, od 2000 do 2008 r. Nie mogąc ubiegać się o to stanowisko trzeci raz z rzędu, namaścił na nie Miedwiediewa, który z kolei desygnował Putina na premiera. W 2012 r. może on ponownie starać się o urząd prezydenta, lecz dotąd ani nie potwierdził, ani nie wykluczył możliwości startu w wyborach prezydenckich. Jak podkreśla AFP, większość analityków jest przekonana, że stery władzy i tak dzierży Putin. Potwierdzenia tej opinii agencja doszukuje się w wypowiedzi premiera, że regularnie omawia z Miedwiediewem telefonicznie najważniejsze sprawy, aby ustalić wspólne stanowisko. "Zdarzają się takie chwile, gdy Miedwiediew po prostu dzwoni i mówi, że jest pewien problem i chciałby znać moją opinię na ten temat" - wyjawił w wywiadzie Putin. "To normalny, naturalny proces" - podkreślił.