"Dziękuję mojej wielomilionowej armii fanów za miłość i wsparcie oraz to, że potrafią rozróżnić prawdę od kłamstwa" - napisała Ałła Pugaczowa. Poprosiła u uznanie za agenta W połowie września piosenkarka opublikowała post, w którym zwróciła się do ministerstwa sprawiedliwości Rosji o uznanie jej za "zagranicznego agenta" w geście solidarności z mężem Maksimem Gałkinem. Napisała, że jej małżonek jest "prawdziwym i nieprzekupnym patriotą Rosji, życzącym ojczyźnie rozwoju, pokojowego życia, wolności słowa i tego, by nasi chłopcy przestali ginąć za iluzoryczne cele, które sprawiają, że nasz kraj staje się pariasem, i które utrudniają życie naszych obywateli". Gałkin, rosyjski satyryk, został uznany przez ministerstwo sprawiedliwości Rosji za tzw. zagranicznego agenta. Mąż Pugaczowej od początku inwazji rosyjskiej na Ukrainę kilkakrotnie wypowiadał się przeciwko tej wojnie. Rosyjski resort oświadczył, że Gałkin "prowadził działalność polityczną" i otrzymywał fundusze z Ukrainy. Pugaczowa i Gałkin w Izraelu Para wyjechała do Izraela krótko po tym, gdy rosyjska armia zaatakowała pod koniec lutego sąsiednią Ukrainę. Gałkin, zgodnie z izraelskim prawem powrotu, jako osoba posiadająca korzenie izraelskie może ubiegać się o obywatelstwo Izraela. Po opuszczeniu Rosji Pugaczowa wróciła do kraju, by uczestniczyć we wrześniu w pogrzebie sowieckiego przywódcy Michaiła Gorbaczowa - poinformował dziennik "The Guardian". Pugaczowa jest powszechnie uważana za największą gwiazdę estrady byłego Związku Radzieckiego. Choć poza obszarem byłego ZSRR Pugaczowa nie zyskała szerokiej sławy, w swej ojczyźnie pozostaje jedną z najpopularniejszych postaci życia publicznego. Po inwazji na Ukrainę nie wypowiadała się publicznie na ten temat.