Ludowcy mają kilka pomysłów na dalszą część kampanii, jednak nie zdecydowali jeszcze, na który postawić - wynika z informacji ze źródeł zbliżonych do sztabu PSL. Jedna z koncepcji polega na wykorzystaniu 25. rocznicy czerwcowych wyborów z 1989 roku. - Moglibyśmy pokazać, że PSL przez te 25 lat odgrywało rolę stabilizatora na scenie politycznej - tłumaczy polityk Stronnictwa.Poseł PSL Stanisław Żelichowski ocenił, że kampania PSL jest słabiej widoczna w mediach ponieważ Ludowcy mają mniejsze, niż inne partie, fundusze na kampanię. Stronnictwo jest w trudnej sytuacji finansowej, bo spłaca w ratach kilkumilionowy dług wobec Skarbu Państwa. - Mamy rzeczywistość medialną. Zmęczeni ludzie siadają wieczorem przed telewizorem i patrzą, nas tam nie ma - zauważył poseł. - Pomysłów nam nie brakuje. Jednak nakręcenie profesjonalnego spotu to dla nas duży koszt - dodał inny z ludowców. Kampania PSL - jak zaznaczył Żelichowski - opiera się w tej sytuacji na spotkaniach kandydatów z wyborcami. - Tam jest różna frekwencja. Przychodzi 15 osób, przychodzi 100 osób - mówił Żelichowski, który jest "jedynką" listy PSL w okręgu obejmującym województwa warmińsko-mazurskie i podlaskie. - PSL idzie w tym kierunku. Nie wiem, czy to będzie do końca skuteczne. Tak uznał sztab wyborczy i nowe kierownictwo. Przyjmuję to. Po wyborach będzie czas na sprawdzenie, czy strategia się udała - dodał polityk. Mała frekwencja korzystna? Poseł Eugeniusz Kłopotek jest przekonany, że ludowcy potrafią prowadzić kampanię bezpośrednią. - Swoje zdobędziemy. Do kampanii ruszymy w 2-3 ostatnie tygodnie przed wyborami, bo to będzie decydujący okres. W Święta trzeba dać ludziom odpocząć - przekonywał. Szef PSL Janusz Piechociński mówił wcześniej, że ludowcy liczą na zmobilizowanie własnego środowiska. Pytany, kiedy jego ugrupowanie rozpocznie kampanię odpowiedział: - Działacze PSL już prowadzą kampanię, ale w taki sposób, że po prostu pracują tam, gdzie są: w samorządzie i przedsiębiorczości, a na moim przykładzie - i w rządzie. Ludowcy w ostatnich dniach byli skoncentrowani na zbieraniu podpisów pod listami do PE, w całym kraju udało się ich zgromadzić ponad 360 tys. Rozmówcy PAP z PSL liczą, że podpisy będą miały przełożenie na głosy oddane w wyborach, zwłaszcza przy niskiej frekwencji, która - w ich ocenie - będzie korzystna dla PSL. Kampania bez kontrowersji Politycy PSL są zgodni, że ich partia powinna unikać kontrowersyjnych działań w trakcie kampanii, mimo że mogą one pomagać w zaistnieniu w mediach. Piechociński zapowiadał, że PSL nie będzie w kampanii do PE przekonywać do siebie wyborców za pomocą spotów "nasączonych nienawiścią." Również szef Rady Naczelnej Jarosław Kalinowski jest tego zdania. - Nie będziemy stawiać na szokujące zachowania w kampanii. Robimy swoje, spotykamy się z wyborcami. Stosujemy też nowoczesne metody docierania do nich. Internet jest pełny PSL-u - podkreślił europoseł, lider listy PSL na Mazowszu. Wieś się zmienia, a tym samym kurczy elektorat PSL Prof. Andrzej Rychard z Polskiej Akademii Nauk ocenił w rozmowie z PAP, że strategia PSL polegająca na oparciu kampanii na silnych strukturach i powiązaniach lokalnych jest dla tego ugrupowania typowa i do tej pory "nie była pozbawiona sensu." Siłą ludowców - według socjologa - nigdy nie była chwytliwa medialnie kampania. Rychard zwrócił jednak uwagę, że sytuacja na polskiej wsi się zmienia, bo rolnicy stanowią coraz mniejszą część jej populacji, a nowi mieszkańcy nie są elektoratem ludowców. - Jak długo można funkcjonować w życiu politycznym XXI wieku nie mając pomysłu na zmieniającą się wieś - to pytanie otwarte - zaznaczył socjolog. Problemy Stronnictwa z funduszami są następstwem kampanii wyborczej do parlamentu w 2001 r. Komitet wyborczy PSL zebrał wówczas na potrzeby kampanii 9,4 mln zł, jednak środki były gromadzone nie na specjalnym koncie wyborczym, a na rachunku partyjnym. PKW odrzuciła w 2001 r. sprawozdanie komitetu wyborczego Stronnictwa i zwróciła się o orzeczenie przepadku na rzecz Skarbu Państwa pieniędzy pozyskanych z naruszeniem przepisów ordynacji wyborczej.