Decyzje te podjęto po spotkaniu przywódców ECOWAS w Abidżanie, najważniejszym gospodarczym centrum Wybrzeża Kości Słoniowej. W skład delegacji, która uda się do Mali wejdą przywódcy Wybrzeża Kości Słoniowej, Burkina Faso, Beninu, Nigru i Liberii. Prezydent Wybrzeża Kości Słoniowej Alassane Ouattara oświadczył, że "dialog i współpraca będą głównymi instrumentami poszukiwania rozwiązania obecnej sytuacji". Dodał jednak, że "nie będziemy się wahać przed zastosowaniem jakiejkolwiek innej opcji dyktowanej przez okoliczności". Zdaniem Reutera Ouattara dał do zrozumienia, że sąsiedzi Mali nie wykluczają interwencji zbrojnej aby przywrócić rządy cywilne. Tymczasem przywódcy junty ogłosili we wtorek zniesienie godziny policyjnej i otwarcie granic. Wcześniej częściowo otwarto największy port lotniczy w stolicy kraju - Bamako. Lotnisko ma być otwarte od ósmej rano do pierwszej w nocy, wyłącznie dla samolotów cywilnych. W minioną środę malijscy żołnierze pod wodzą mającego za sobą szkolenie w USA kapitana Amadou Sanogo otoczyli pałac prezydencki i ogłosili przejęcie władzy. Jak podkreśla Associated Press, zamach stanu stawia pod znakiem zapytania zaplanowane na kwiecień wybory, w których zresztą nie miał startować dotychczasowy prezydent Amadou Toumani Toure. Los prezydenta nie jest znany. Rebelianci zapowiedzieli, że oddadzą władzę dopiero wtedy, gdy armia będzie w stanie zapewnić bezpieczeństwo w kraju. Unia Afrykańska zawiesiła Mali w prawach członka, a Unia Europejska, Bank Światowy i Afrykański Bank Rozwoju wstrzymały pomoc dla tego kraju. W poniedziałek Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła zamach i wezwała buntowników, by zaprzestali wszelkich aktów przemocy i wrócili do koszar. Zbuntowani żołnierze protestują przeciwko niedostatecznym działaniom rządu w obliczu rebelii nomadów na północy. Uskarżają się, że nie otrzymywali od państwa dość broni i amunicji, by skutecznie walczyć z rebelią Tuaregów.