As-Satty podejrzewany jest o to, że zradykalizował młodych ludzi, którzy dołączyli do komórki terrorystycznej i dokonali zamachów w Barcelonie i Cambrils. Burmistrz Vilvoorde, Hans Bonte, powiedział publicznemu nadawcy VRT, że Marokańczyk przebywał w jego mieście między styczniem a marcem 2016 roku. Z kolei sekretarz stanu ds. azylowych i migracji Belgii Theo Francken napisał na Twitterze, że imam nigdy nie miał prawa pobytu w Belgii, ani o to nie wnioskował. "Być może przybył do Belgii, ale biuro ds. cudzoziemców nic o tym nie wie" - podkreślił. O tym, że Abdelbaki As-Satty był prawdopodobnie przywódcą grupy zamachowców z Katalonii poinformowały w sobotę późnym wieczorem hiszpańskie media powołując się na źródła policyjne. Islamski duchowny mieszkał w Ripoll, miejscowości, z której pochodziła część zamachowców. Policja przeprowadziła rewizję w mieszkaniu imama. W dalszym ciągu nieznany jest jego los. Hiszpańskie media "El Pais" i "El Mundo" podały, że miał on przeszłość kryminalną. W 2012 roku wyszedł z więzienia, dokąd trafił za drobne przestępstwa. "El Pais" ujawnił, że poza lokalnym duchownym, który mógł mieć wpływ na radykalizację pochodzących z Maroka dżihadystów, katalońscy islamiści mogli utrzymywać kontakt z przedstawicielami Państwa Islamskiego (ISIS) w Szwajcarii. Dowodem na to miała być niedawna podróż dwóch członków grupy do Zurychu. W czwartek na popularnej wśród turystów promenadzie Las Ramblas w stolicy Katalonii furgonetka wjechała w tłum ludzi. Śmierć poniosło 13 osób, a ponad 120 zostało rannych. W piątek nad ranem policja zastrzeliła pięciu zamachowców w Cambrils. Terroryści wjechali tam autem w grupę ludzi, raniąc siedem osób. Jedna z nich zmarła na skutek odniesionych obrażeń. Według władz Katalonii oba te zamachy są ze sobą powiązane. Łącznie w czwartek i piątek hiszpańska policja zabiła pięciu terrorystów i aresztowała czterech.