Kłopot w tym, że deklaracje nie pokrywają się z rzeczywistością. Zamiast budowy wielkiej fabryki, powstaje malutka firma, a większość przeznaczonych na inwestycje pieniędzy z Brukseli jest kradziona. Proceder kwitnie zwłaszcza w południowej Kalabrii, biednym regionie Włoch, na który przeznacza się największą unijną pomoc. Potencjalni inwestorzy kupują sobie jachty, drogie samochody, inwestują w giełdę. Zorganizowane klany, których mózgiem są zazwyczaj Włosi z północy kraju, zamiast inwestować na południu, przeznaczają unijne fundusze na rozwój swoich fabryk na północy lub za granicą, wykorzystując do tego fikcyjne faktury. Tylko w zeszłym roku policja finansowa odkryła w Włoszech nieprawidłowości na kwotę ponad 340 mln euro.