Poinformował o tym w czwartek jeden z nich, Jewgienij Kołesow, w rozmowie z radiem Echo Moskwy. Według Kołesowa przysięgli poprosili jedynie o usunięcie z sali sądowej kamer telewizyjnych; przeciwko obecności prasy nie oponowali. Moskiewski Okręgowy Sąd Wojskowy zdecydował w środę, że rozpoczęty w tym dniu proces o zabójstwo Politkowskiej jednak będzie tajny. Sędzia płk Jewgienij Zubow uzasadnił to tym, że przysięgli odmówili wejścia na salę rozpraw w obecności mediów. - Nie mogę powiedzieć, że inicjatywa wyszła od nas. Żaden z nas w kategorycznej formie tego nie zażądał - powiedział przysięgły. W poniedziałek sąd postanowił, że postępowanie będzie jawne. Utajnienia procesu domagała się Prokuratura Generalna Rosji, która argumentowała, że w aktach śledztwa znajdują się tajne dokumenty. Zamknięciu postępowania dla publiczności i mediów od początku sprzeciwiała się rodzina Politkowskiej, redakcja "Nowej Gaziety" i obrońcy oskarżonych. Środową decyzję sędziego Zubowa ostro skrytykował redaktor naczelny "Nowej Gaziety" Dmitrij Muratow, który określił ją jako haniebną. Muratow zapowiedział, że w tej sytuacji jego pismo "odtajni" proces na swoich łamach. W czwartek Zubow podjął kolejną kontrowersyjną decyzję - odroczył postępowanie do 1 grudnia, chociaż planowano, że posiedzenia sądu będą odbywały się cztery razy w tygodniu, od poniedziałku do czwartku. Oznacza to, że następne powinno było zostać wyznaczone na 24 listopada. Sędzia uzasadnił to tym, że jeden z adwokatów oskarżonych, Murat Musajew, musi wziąć udział w innym procesie. Sam zainteresowany poinformował, że o to nie wnioskował.