Lecąca w marcu do stolicy Chin maszyna zniknęła z radarów nad Morzem Południowochińskim, następnie skręciła w stronę Oceanu Indyjskiego i - prawdopodobnie - po kilku godzinach lotu runęła do wody. Do dziś nie odnaleziono jednak wraku, ani innych dowodów, potwierdzających śmierć 227 pasażerów i 12 członków załogi. W niedzielę, około godziny szóstej rano lokalnego czasu, w drodze z Indonezji do Singapuru z radarów zniknął należący do malezyjskiego przewoźnika AirAsia samolot Airbus A320. Zanim stracono kontakt z maszyną, pilot, ze względu na złą pogodę, poprosił o możliwość wzniesienia się na wyższy pułap. Dziennikarz CNN, opierając się na opiniach ekspertów, porównał przypadki zaginięcia obydwu samolotów. Fachowcy zwracają uwagę, że tylko pozornie obydwie sprawy są do siebie podobne. Lot z Kuala Lumpur do Pekinu wzbudza, ich zdaniem, szereg kontrowersji, których nie mamy w przypadku zaginięcia samolotu AirAsia. Eksperci podkreślają, że w należącej do Malaysia Airlines maszynie prawdopodobnie świadomie wyłączono transponder, piloci nie reagowali na kontakt radiowy, a samolot - zanim ślad po nim zaginął - w tajemniczych okolicznościach zmienił kierunek lotu. Stąd jedna z teorii głosi, że samolot został uprowadzony. W przypadku zaginionego w niedzielę samolotu komunikacja z pilotem do końca była prawidłowa, a za przyczynę ewentualnej katastrofy uważa się fatalne warunki pogodowe. Lot Malaysia Airlines odbywał się w dobrych warunkach. Wrak lecącego do Pekinu samolotu dotąd nie został odnaleziony, ponieważ - jak podają eksperci - spadł on do Oceanu Indyjskiego. Tamtejsze głębiny sięgają do 6-7 kilometrów i w niektórych miejscach nie zostały dotąd zbadane. Tym razem jest inaczej. "Nie zdziwię się, jak samolot odnajdzie się w ciągu dwunastu godzin. Ze sporym przybliżeniem można określić miejsce, w którym może się znajdować. Woda jest tam głęboka na jakieś 50 metrów, czego nie można porównać do głębin Oceanu Indyjskiego. Poza tym to często uczęszczany szlak" - komentuje dla CNN Steven Wallace, specjalista ds. wypadków lotniczych. Eksperci zwracają uwagę na jeszcze jedną różnicę między feralnymi lotami. Władze Indonezji i linii lotniczej dobrze zaopiekowały się rodzinami zaginionych pasażerów, szybko rozpoczęły poszukiwania samolotu i na bieżąco informują o swoich krokach opinię publiczną. W przypadku lotu Malaysia Airlines komunikacji i wsparcia dla rodzin zabrakło, a sama akcja poszukiwawcza ruszyła z opóźnieniem.