Mężczyzna był na tyle niebezpieczny, że kapitan zdecydował się na lądowanie. Awanturnikiem zajęła się policja. Samolot po półtoragodzinnym postoju wyleciał do Polski. Podczas lotu pasażer zachowywał się bardzo agresywnie wobec załogi i pasażerów. Mimo prób, nie udało się go uspokoić. Dlatego załoga zadecydowała o lądowaniu na szkockim lotnisku. Tam przekazano awanturnika funkcjonariuszom. Rzecznik Polskich Linii Lotniczych Leszek Chorzewski podkreślił, że awaryjne lądowanie oznacza zawsze ogromne koszty. Dlatego niewykluczone, że spółka będzie domagać się odszkodowania od pasażera. Rzecznik dodał, że takie sytuacje są zawsze analizowane przez prawników LOT-u. Spółka czeka na informację o szczegółach zdarzenia od brytyjskiej policji. Wczoraj kłopoty miał natomiast samolot LOT-u lecący z Heathrow do Warszawy. Maszyna została zatrzymana na londyńskim lotnisku na kilka godzin. Powodem był wiek pilotów. Każdy z nich przekroczył "sześćdziesiątkę", co jest sprzeczne z międzynarodowymi procedurami. Pasażerowie musieli czekać aż z Warszawy przyleci młodszy zmiennik. LOT tłumaczył, że przyczyną zamieszania był niefortunny zbieg okoliczności. System komputerowy kompletujący załogę nie poinformował, że procedura została naruszona.