Uczestnicy obrad są podzieleni i planują zgłosić wiele postulatów, co nie wróży szybkiemu wypracowaniu wspólnego stanowiska. Jednak istnieje także drugi, bardziej ambitny plan, którego realizacja mogłaby naprawdę doprowadzić do rozwiązania konfliktu - ocenia włoski dziennik "Corriere della Sera". Chodzi o zmianę polityki Zachodu wobec Syrii oraz zaangażowanie jej - jako strony mającej realny wpływ na Hezbollah - w akcję neutralizacji i izolacji tego ugrupowania. Gdyby manewr zaangażowania Syrii się udał, Hezbollah otrzymałby cios cięższy od tych, zadawanych mu przez izraelską artylerię - zauważa "Corriere della Sera" . To jednak tylko plany, które nie mają szans na realizację choćby z powodu nieobecności syryjskiej delegacji w Rzymie. Do włoskiej stolicy nie przyjechał nikt z przedstawicieli władz Izraela. Mimo to Jerozolima opowiada się za zaangażowaniem NATO w rozwiązanie kryzysu. W międzynarodowej konferencji biorą udział przedstawiciele 20 krajów oraz organizacji międzynarodowych na czele z sekretarzem generalnym ONZ Kofim Annanem oraz szefami dyplomacji USA - Condoleezzą Rice i Rosji - Siergiejem Ławrowem. Przy okrągłym stole w siedzibie włoskiego MSZ zasiądzie w sumie czternastu ministrów spraw zagranicznych. W ostatniej chwili zapowiedziano także przyjazd premiera Libanu Fuada Siniory, któremu towarzyszyć będzie czterech ministrów z jego rządu, między innymi obrony i spraw zagranicznych. Władze libańskie domagać się będą oprócz rozejmu także przysłania pomocy humanitarnej oraz wsparcia dla odbudowy ich sił zbrojnych. Włoscy komentatorzy podkreślają, że największym optymistą co do szans szczytu jest obecny już w Wiecznym Mieście Kofi Annan, który w imieniu ONZ przedstawi program rozwiązania kryzysu, przewidujący zawieszenie broni, wydanie przez Hezbollah izraelskich zakładników, otwarcie korytarzy humanitarnych, wysłanie wielonarodowych sił na pogranicze izraelsko-libańskie oraz zwołanie konferencji w sprawie pomocy dla Libanu. Choć Condoleezza Rice jeszcze podczas bliskowschodniej misji opowiedziała się za rozejmem, władze amerykańskie wyrażają zarazem opinię, że jego natychmiastowe wprowadzenie będzie trudne. Ponadto USA skłonne są zaakceptować projekt wysłania międzynarodowych sił, ale same nie zamierzają w nich uczestniczyć. "La Repubblica" pisze, że Unia Europejska, którą w Rzymie reprezentować będzie między innymi Javier Solana, stoi przed historyczną szansą, jaką może być zaprezentowanie jednolitego stanowiska i odegranie istotnej roli w rozwiązaniu tego kryzysu. Będzie to jednak, jak twierdzi, niesłychanie trudne ze względu na różnice w ocenie konfliktu. Najbardziej stanowczą postawę spośród krajów UE zajmuje Wielka Brytania, domagająca się wprowadzenia w życie rezolucji ONZ, przewidującej rozbrojenie Hezbollahu.