O historii małżeństwa, które przeżyło kataklizm, informuje brytyjski dziennik "Daily Mail". Według gazety, w czasie trzęsienia para przebywała w hotelowym pokoju na 25. piętrze i oglądała płatny film. Kiedy zatrzęsła się ziemia, Nowozelandczycy wraz z innymi hotelowymi gośćmi zostali uwięzieni w uszkodzonym budynku, w którym m.in. zawaliły się schody. W ciągu następnych trzech godzin wszystkim uwięzionym udało się szczęśliwie wydostać z grożącego zawaleniem hotelu. Kilka dni temu para otrzymała rachunek z hotelu Grand Chancellor na kwotę 154 funtów. Zawierał on - oprócz płatności za nocleg - zobowiązanie do zapłaty 8 funtów za obejrzany film i ponad 9 funtów za parking. Tymczasem samochód, który małżeństwo pozostawiło na hotelowym parkingu, udało się wydobyć z gruzów dopiero po dwóch miesiącach od trzęsienia ziemi. Para nadal nie odzyskała uwięzionych w ruinach budynku bagaży. Bagaż był duży, ponieważ w czasie, w którym doszło do kataklizmu, Nowozelandczycy przeprowadzali się do Australii. Dziennik "Daily Mail" pisze też, że z powodu uwięzionych w ruinach bagaży, para do dzisiaj nie może uzyskać prawie ośmiu tysięcy funtów odszkodowania za utracone mienie. Towarzystwo ubezpieczeniowe twierdzi bowiem, że bagaże wciąż będzie można odzyskać. Szefowie sieci Grand Chancellor, do której należał hotel, przyznali, że rachunek wysłany Nowozelandczykom to "niedopatrzenie". Zapowiedzieli równocześnie, że inni goście, którzy w czasie trzęsienia przebywali poza budynkiem, wkrótce otrzymają rachunki za pobyt w hotelu. W rozmowie z "Daily Mail" przedstawiciele sieci powiedzieli, że rachunki są wysyłane po pięciu miesiącach po trzęsieniu, ponieważ dopiero teraz menadżerom hotelu udało się dotrzeć do dokumentów hotelowych, które utknęły w innym zawalonym budynku w Christchurch. W noc przed trzęsieniem ziemi hotel Grand Chancellor gościł 270 osób i nie miał wolnych miejsc. W chwili, gdy nadszedł kataklizm, większość gości przebywała poza hotelem.