- Musiałem w jakiś sposób wyrzucić z siebie obrazy, które wciąż do mnie powracały. Ta książka była nie tylko formą terapii, ale również moim sposobem na walkę z terroryzmem. Im więcej wiemy na ten temat, tym więcej możemy zrobić. To, co jest zapisane na kartach książki, to jedynie moje wspomnienia - powiedział w rozmowie z PAP Adrian Pracoń. W książce "Masakra na wyspie Utoya", która jest jedyną dotychczas wydaną relacją świadka tamtych tragicznych wydarzeń, Pracoń minuta po minucie relacjonuje to, co wydarzyło się 22 lipca 2011 roku podczas obozu organizacji młodzieżowej Norweskiej Partii Pracy. Autor stara się również odpowiedzieć sobie na pytania, które wciąż go nurtują jak chociażby to, dlaczego przeżył? - Miałem okazję zapytać go, dlaczego mnie nie zastrzelił. Kilka dni wcześniej, w trakcie zeznań powiedział, że "dostrzegł we mnie siebie samego". Ta odpowiedź nie miała dla mnie żadnego sensu. Dlatego, kiedy zeznawałem przeciwko niemu, zadałem mu jeszcze raz to pytanie, poprosiłem go żeby wyjaśnił mi, co to znaczy. Nie odpowiedział - wspomina Pracoń. Książka "Masakra na wyspie Utoya", która w Norwegii ukazał się po świętach wielkanocnych pod tytułem "Hjertet mot steinen" (nor.: "Serce o kamień") wzbudziła liczne kontrowersje. Na wniosek rodziny jednej ze śmiertelnych ofiar tego zamachu pierwszy nakład książki został nakazem sądowym wycofany z księgarń w dniu 20 kwietnia 2012 r. - Jedna z rodzin nie została poinformowana przez wydawcę, że w książce wspominam ich syna, nad czym bardzo ubolewam i jest mi z tego powodu bardzo przykro. I choć wokół książki faktycznie pojawiły się kontrowersje, mam wrażenie, że części osób moja relacja tego, co zdarzyło się na wyspie Utoya pomogła. Otrzymałem wiele listów, od ludzi, którzy przyznali, że po jej przeczytaniu odnaleźli nadzieję. Dla innych moja historia była tak wstrząsająca, że zrozumieli jak kruche i ulotne jest życie - wyjaśnia Pracoń. Po dwóch latach od masakry na wyspie Utoya, 23-latek przyznaje, że powoli powraca do normalnego życia, jednak jak sam mówi, "miną lata", zanim będzie mógł żyć pełnią życia. - Dziś, choć wciąż muszę radzić sobie z traumą, mogę powiedzieć, że jest lepiej. Teraz ponownie mogę poczuć radość i szczęście. Zrezygnowałem z kariery politycznej, chcę pomagać ludziom w inny sposób. Pracuję, jako dziennikarz i udzielam się, jako wolontariusz w różnych organizacjach. Po tamtych wydarzeniach wiele się we mnie zmieniło. Moje spojrzenie na życie, ludzi i społeczeństwo jest dziś inne. To, co wyniosłem z tamtych wydarzeń to świadomość, że w życiu nic nie jest pewne. Każdy dzień jest darem - wyznaje Pracoń. 22 lipca mija druga rocznica zamachu bombowego w Oslo i strzelaniny na położonej w pobliżu stolicy wyspie Utoya, na której odbywał się obóz organizacji młodzieżowej Norweskiej Partii Pracy. Liczba osób zabitych przez ekstremistę Andersa Behringa Breivika wyniosła łącznie 77, w tym 69 zgięło na wyspie.