Zgodnie z tą decyzją można będzie tylko urządzać pikiety na niektórych rzymskich placach, między innymi Piazza della Repubblica. Jednocześnie w wydanym rozporządzeniu burmistrz zapowiedział rychłą zmianę zasad dotyczących organizacji manifestacji w sercu stolicy po to, by - jak wyjaśnił- nie doszło więcej do takiego zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego, jak podczas demonstracji tzw. oburzonych. Pokojowy w zamierzeniach przemarsz został zakłócony przez liczne i dobrze zorganizowane grupy chuliganów i ekstremistów. Rewizję obecnych zasad demonstracji władze miasta uznały za pilną i konieczną. Decyzję burmistrza o zakazie manifestacji w pierwszej dzielnicy Rzymu natychmiast skrytykowała największa lewicowa centrala związkowa CGIL, często organizująca wiece i pochody w ścisłym centrum. - To błędny dekret, który należy wycofać - oświadczyła przywódczyni centrali Susanna Camusso. - Stanowczo potępiamy wszystkie epizody przemocy. Zakaz manifestowania to jednak nieskuteczna droga przeciwdziałania jej- oceniła szefowa największej włoskiej centrali związkowej. Bilans sobotnich burd i starć z policją w Rzymie to 135 rannych, w tym ponad 100 funkcjonariuszy, a także straty szacowane na co najmniej 5 milionów euro.