Przypomnijmy, że we wrześniu Laszlo filmowała uchodźców przekraczających granicę z Serbią. W pewnym momencie kilku z migrantów - w tym Osama Abdel-Muhsen Alghadab z dzieckiem na ręku - zaczęli biec, mijając dziennikarkę. Ta, nie wiedzieć dlaczego, podłożyła nogę biegnącemu z dzieckiem Syryjczykowi, który przewrócił się. Choć upadek wyglądał groźnie, na szczęście niesionemu na rękach dziecku nic się nie stało. "Na nieszczęście" Laszlo, jej knajackie zachowanie zostało zarejestrowane przez innego kamerzystę, a sprawę nagłośnił niemiecki reporter Stephan Richter ze stacji RTL. Następnie - dzięki You Tube - incydent zobaczył cały świat. Na kobietę spadła fala zasłużonej krytyki. Na Facebooku powstał nawet profil o wszystko mówiącej nazwie: "Ściana wstydu Petry Laszlo", który odwiedziło kilkadziesiąt tysięcy internautów. W konsekwencji Laszlo nie tylko straciła pracę w telewizji N1TV, ale w grudniu stanie przed sądem za naruszenie nietykalności cielesnej. Najwyraźniej powyższa lekcja niczego nie nauczyła butnej Węgierki, bo ta na łamach - co symptomatyczne - rosyjskiej "Izwiesti" zapowiada wytoczenie procesu przewróconemu Syryjczykowi. Według Laszlo, Osama miał w trakcie przesłuchania po incydencie kłamać. Sama reporterka - pomimo oczywiistych dowodów - nie poczuwa się bowiem do winy. List od adwokata byłej pracowniczki stacji N1TV ma również trafić na adres Facebooka. "Ten portal odegrał istotną role w doprowadzeniu do sytuacji, w której się znalazłam. To za sprawą Facebooka ludzie obrócili się przeciwko mnie. Mam zamiar wytoczyć proces Facebookowi" - zapowiada w rozmowie z "Izwiestią". Laszlo ujawniła również, że zamierza wyprowadzić się z Węgier. Gdzie? Jak ujawniła, najprawdopodobniej do Rosji. (arwr)