Do wybuchu w Przewodowie w woj. lubelskim doszło we wtorek, w dniu, w którym siły rosyjskie przeprowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę. Na teren suszarni we wsi Przewodów, leżącej blisko granicy z Ukrainą, spadła rakieta - jak później informowały polskie władze - najprawdopodobniej ukraińskiej obrony powietrznej. Doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków, 60- i 62-latek. Podkreślono, że wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.Pogrzeby ofiar odbyły się w sobotę i w niedzielę. Przewodów. Szef NATO: To był wypadek Jens Stoltenberg określił wydarzenie w Przewodowie jako "wypadek", a nie atak Rosji przeciw NATO, choć, jak podkreślił, dochodzenie w sprawie cały czas trwa. Odnosząc się do sytuacji na Ukrainie, Stoltenberg zwrócił uwagę, że kraje NATO przekazując broń Ukrainie zmniejszyły swoje zapasy i muszą zwiększyć produkcję wojskową. Podkreślił, że kraje NATO muszą być gotowe do poniesienia kosztów, takich jak wyższe koszty energii czy inne koszty gospodarcze. - Musimy pamiętać, że cena, którą my płacimy jest mierzona pieniędzmi, a Ukraina płaci cenę liczoną w życiu ludzkim, krwi, każdego dnia i jest naszym obowiązkiem im pomóc - powiedział Stoltenberg. Poroszeko: Nie wierzyć Putinowi Z kolei podczas zakończonego w niedzielę w Halifaksie Międzynarodowego Forum Bezpieczeństwa, były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko powiedział, że nie można liczyć na zawarcie porozumienia z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Przypominając niedotrzymane przez Rosję porozumienia z Ukrainą z 1994, 1997 i 2015 r., Poroszenko podsumował, że konkluzją jest "nie wierzyć Putinowi". - Putin rozumie tylko jedną rzecz - siłę i naszą (Ukrainy) - jedność. Negocjacje trwają i mamy bardzo dobrze przygotowanego negocjatora (...) To siły zbrojne Ukrainy - powiedział Poroszenko cytowany przez agencję The Canadian Press.