We wtorek podczas obrad parlamentu przewodniczący Dumy Państwowej (niższej izby) Wiaczesław Wołodin skomentował niedawną uchwałę polskiego Sejmu dotyczącą wypowiedzi władz Rosji na temat II wojny światowej. "Zanim podejmie się decyzje oczerniające pamięć żołnierzy-wyzwolicieli II wojny światowej należałoby zapoznać się z oświadczeniem prezydenta USA Franklina Roosevelta" - oznajmił Wołodin. Zacytował następnie wypowiedź z kwietnia 1942 roku, w której Roosevelt podkreślił, iż "wojska rosyjskie zniszczyły i nadal niszczą więcej sił, samolotów, czołgów i armat naszego wspólnego nieprzyjaciela niż wszystkie inne państwa razem wzięte". Wołodin powiedział także m.in., że łączne nakłady ZSRR w okresie polskiej kampanii wyniosły 26,7 mld rubli, co według obecnego kursu stanowi ponad 5 bln rubli (81,4 mld USD). Szef Dumy podkreślił, że komisje parlamentu powinny zająć się - również na forach międzynarodowych - kwestią obrony pamięci historycznej. "Tylko słabi i kłamliwi politycy nie mogą pogodzić się z rolą Związku Radzieckiego w zwycięstwie nad brunatną dżumą" - oznajmił. Jak dodał, owi politycy "próbują narzucić światu fałszywą wizję wydarzeń tamtych czasów, a inni tchórzliwie milczą i przy ich milczącej zgodzie neonaziści niszczą groby naszych żołnierzy". Wołodin powiedział także, że zorganizowaniu przez nazistów obozów zagłady na ziemiach polskich podczas II wojny światowej "sprzyjała przedwojenna atmosfera w Polsce i stanowisko władz tego kraju, które podsycały nastroje antysemickie w społeczeństwie i przygotowały grunt dla dalszego ludobójstwa i Holokaustu". Zaapelował następnie, by "zażądać od obecnych władz Polski przeprosin za to, co wydarzyło się na terytorium Polski w latach przedwojennych i za to, co dzieje się teraz". Oświadczył, że przeprosiny ze strony Polski byłyby słusznym i uczciwym krokiem wobec narodu żydowskiego i narodów słowiańskich. Obchody 17 stycznia W Rosji, która planuje uczczenie 17 stycznia jako rocznicy wyzwolenia Warszawy podczas II wojny światowej, media i politycy sugerują, że rocznica ta jest w Polsce "ignorowana". Taki punkt widzenia wyraziła rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa. "Warszawa nie będzie oficjalnie obchodzić" rocznicy - podała w poniedziałek agencja RIA Nowosti, powołując się na służby prasowe warszawskiego ratusza. Rzeczniczka ratusza wyjaśniła, że "od wielu lat 17 stycznia nie jest oficjalnie obchodzoną w Warszawie datą". Wskazała, że władze miasta otrzymały informację o dwóch akcjach organizowanych z okazji rocznicy przez osoby prywatne. Ponadto przedstawiciel władz złoży kwiaty przy Grobie Nieznanego żołnierza. Zacharowa oświadczyła w poniedziałek wieczorem na swoim Facebooku, że "nie może zrozumieć, jak można obchodzić datę wybuchu wojny i praktycznie ignorować przy tym daty wyzwolenia". Zdaniem Zacharowej "jednocześnie całkowicie wypaczane są przesłanki rozpoczęcia wojny i sytuacja przedwojenna i w tym tempie w Europie antyfaszyści znów będą musieli zejść do podziemia". "Polska jeszcze w czasach ZSRR okazywała brak szacunku" Z kolei członek wyższej izby parlamentu Rosji, Rady Federacji, Siergiej Cekow powiedział telewizji RT, że Polska "jeszcze w czasach ZSRR okazywała brak szacunku dla wspólnej historii". "Niemniej, jestem przekonany, że wspólnota międzynarodowa, która jest niezaangażowana i dąży do obiektywnej oceny historii, nie rozumie i nie akceptuje zachowania Polaków" - powiedział Cekow. Zasiada on w komisji spraw zagranicznych Rady Federacji. W telewizji Zwiezda, związanej z ministerstwem obrony Rosji, wypowiedział się na ten temat inny przedstawiciel Rady Federacji Władimir Dżabarow. "Niech to, iż nie będą obchodzić (rocznicy) pozostanie na sumieniu tych ludzi, którzy w istocie plują na mogiły swych obywateli, którzy polegli w czasie wyzwalania Polski spod (okupacji) faszystowskich najeźdźców i na ludzi, którzy przynieśli im wolność i niepodległość" - oświadczył parlamentarzysta. Portal Regnum zaznacza w komentarzu we wtorek, że w 1945 roku "właśnie Polacy, choć prosowieccy, pierwsi weszli do Warszawy, a potem razem z Armią Czerwoną szturmowali Berlin. Jednakże postsowiecka Polska woli o tym zapomnieć, wykreślając siebie samą z koalicji, która pokonała Niemcy" hitlerowskie. Rosyjskie media przypominają, że w Moskwie data 17 stycznia zostanie uczczona jako 75. rocznica wyzwolenia Warszawy przez Armię Czerwoną. Tego dnia odbędzie się okolicznościowy pokaz fajerwerków wraz z salwami honorowymi. Pokaz, który ma odbyć się na Górze Pokłonnej, gdzie znajduje się muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, będzie pierwszym tego rodzaju wydarzeniem w tym roku. Użytych zostanie około 3 tys. fajerwerków. Na 2020 rok zaplanowano analogiczne obchody dotyczące m.in. Budapesztu, Bratysławy i Pragi. Według informacji rosyjskiego ministerstwa obrony w związku z obchodami 75. rocznicy wyzwolenia radzieckich miast oraz wschodnioeuropejskich stolic od "niemiecko-faszystowskich najeźdźców" łącznie w okresie od kwietnia 2019 r. do maja 2020 r. w Moskwie przewidziano 17 pokazów fajerwerków i artyleryjskich salw honorowych. Skandaliczne słowa Putina Przed świętami Bożego Narodzenia prezydent Rosji Władimir Putin skrytykował wrześniową rezolucję PE dotyczącą II wojny światowej. Putin wyraził m.in. ocenę, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 roku. Mówił też o wykorzystywaniu przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia. Przekonywał też, że we wrześniu 1939 r. Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał". Dodatkowo Putin stwierdził, że Polska planowała z Niemcami przeprowadzenie Holokaustu. Putin powoływał się tu na słowa Józefa Lipskiego, ambasadora Polski w Berlinie, który rozmawiał o "rozwiązaniu kwestii żydowskiej" z przedstawicielami III Rzeszy. Nie były to jednak "negocjacje", jak twierdzi prezydent Rosji, ale prywatna opinia dyplomaty, z której nic nie wynikło. Polska uchwała potępiająca słowa Rosjan Sejm przyjął na początku stycznia uchwałę, w której potępił "prowokacyjne i niezgodne z prawdą wypowiedzi przedstawicieli najwyższych władz Federacji Rosyjskiej próbujących obciążać Polskę odpowiedzialnością za wybuch II wojny światowej". W dokumencie, przyjętym przez aklamację posłowie wskazali, że "wielkości narodu oraz stosunków między państwami nie można budować na kłamstwie i fałszowaniu historii, dlatego Sejm Rzeczypospolitej Polskiej jest zobowiązany przypomnieć, że do wybuchu II wojny światowej doprowadziły dwa ówczesne mocarstwa totalitarne: hitlerowskie Niemcy i stalinowski Związek Sowiecki". Władze rosyjskie od lat próbują zmyć z kart historii swojego kraju sojusz sowietów z nazistami. Starają się pomijać pakt Ribbentrop-Mołotow, w wyniku którego Niemcy i ZSRR podzieliły pomiędzy siebie Europę Wschodnią, a akcentują koniec wojny, gdy Armia Czerwona - sprzymierzona już z aliantami - maszerowała na Berlin. Adam Zygiel