- Tak, myślę, że jak my wszyscy, odczuwałem wstyd, gdy polscy parlamentarzyści ujrzeli, co się (w ukraińskim parlamencie) odbywa - oświadczył w poniedziałek. Łytwyn wytłumaczył jednocześnie, że choć ukraińska konstytucja wymaga od deputowanych, by głosowali osobiście, on, jako przewodniczący parlamentu, nie ma możliwości wpłynięcia na parlamentarzystów, którzy głosują za nieobecnych kolegów. W ub. tygodniu ukraińskie stacje telewizyjne obiegło nagranie, na którym podczas odwiedzin w Radzie Najwyższej Ukrainy polscy posłowie i senatorowie, widząc ukraińskich deputowanych głosujących za kolegów, śmiali się i filmowali to telefonami komórkowymi. "Głosowanie cudzymi przyciskami rozweseliło polskich posłów" - głosiły tytuły doniesień na portalach internetowych. Ukraińskie media cytowały wówczas senatora Łukasza Abgarowicza, który będąc świadkiem zabiegów ukraińskich parlamentarzystów oświadczył, iż w Polsce jest to niedopuszczalne. Praktyka głosowania za nieobecnych kolegów partyjnych jest w ukraińskim parlamencie tak powszechna, że w głosowaniach biorą nawet udział posłowie znajdujący się za granicą. Niedawno opozycyjny deputowany Wołodymyr Ariew dowiedział się, że został umieszczony na liście głosujących, mimo że w momencie głosowania był w Stanach Zjednoczonych. Polscy parlamentarzyści uczestniczyli w ub. tygodniu w Kijowie w obradach Zgromadzenia Parlamentarnego Polski i Ukrainy.