Temperatura spadła do 10 stopni, a grzejniki elektryczne nie działają, bo w wyniku przeciążenia została uszkodzona sieć. Ełła Kozenko z Ługańska, która przebywa tu ze swoją matką i dwojgiem małych dzieci, skarży się na złe warunki: Grzejnik mamy włączony od połowy sierpnia. Nie wyłączam go. Bywa, że nie mamy światła po dwie doby. Nie mogę otworzyć okna i wywietrzyć, bo od razu zamarzniemy. Mieszkańcy są zaniepokojeni, że wkrótce będą musieli płacić prawie 900 hrywien miesięcznie (równowartość 235 złotych) za osobę, ponieważ dyrekcja ośrodka domaga się opłat za tymczasowy wynajem lokali. Takich pieniędzy przesiedleńcy nie mają, dlatego niektórzy myślą o wyjeździe.Dyrektor sanatorium Wasyl Dikariow przyznaje, że są problemy z ogrzewaniem. Co prawda, w kotłowni zainstalowano nowe piece, kupione dzięki wolontariuszom, ale przywrócenie ogrzewania to koszt kilkudziesięciu tysięcy hrywien. Zwraca też uwagę, że przez pięć poprzednich miesięcy osoby przesiedlone miały darmowe mieszkanie i wyżywienie. Teraz rząd proponuje konkretną pomoc na wynajem mieszkań: będzie to prawie 900 hrywien w przypadku osób niepracujących i połowa tej kwoty dla pracujących. Uchodźcom nie chcą już pomagać wolontariusze, którzy robili to latem. Jeden z wolontariuszy Zynowij Sopiłka tłumaczy to roszczeniową postawą ludzi z Donbasu. Odmawiają oni pójścia do pracy. Z kolei większość stowarzyszeń społecznych traci siły. -Przy takim stosunku tych ludzi do nas stowarzyszenia mówią, że będą łożyć tylko na operację antyterrorystyczną, dla naszych żołnierzy - tłumaczy wolontariusz.Na pomoc przesiedleńcom zdecydowały się miejscowe władze. Z budżetu przeznaczono na ten cel pół miliona hrywien (130 tys. złotych). Na razie to wystarczy, ale przyjezdni żalą się, że do tej pory nie otrzymali od państwa obiecanego odszkodowania.