Lew zaatakował, a p. Lekalau podjął walkę z drapieżnikiem. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, Kenijczykowi - po półgodzinnej walce - udało się zabić zwierzę za pomocą pasterskiej laski. Woń krwi zabitego lwa i poranionego pasterza przyciągnęła jednak na miejsce stado hien. Im już p. Lekalau nie dał rady. Po jakimś czasie na drodze pojawił się motocyklista, który odgonił hieny, a samego pasterza zawiózł do szpitala. Stamtąd przewieziono go helikopterem do stołecznego szpitala w Nairobi. Operacja trwała siedem godzin. Lekarze musieli amputować ramiona p. Lekalau i próbowali zrekonstruować jego twarz, która została w dużym stopniu pożarta przez hieny. Niestety, pasterz wkrótce po operacji zmarł z powodu wykrwawienia. Rzecznik Kenijskich Parków Narodowych, Paul Udoto, zapowiedział, że rodzina Mosesa Lekalau otrzyma rekompensatę od państwa. ZS