"Ameryka jest głównym animatorem działań NATO, dlatego należy uznać, że to przemówienie to pierwszy krok w poszukiwaniu nowej tożsamości Sojuszu. Pakt potrzebuje zewnętrznej doktryny, bo stara jest już przebrzmiała. Struktura decyzyjna paktu jest niezwykle rozwlekła i w sytuacjach nagłych nie jest on w stanie równie nagle podejmować decyzji. Punkt piąty Traktatu Waszyngtońskiego wymaga dziś zmiany, bo w obecnej sytuacji, pakt militarny, który się będzie zajmował dywagowaniem, czy komuś, kto jest jego członkiem, udzielić pomocy, czy nie, traci swoje znaczenie polityczne i militarne" - twierdzi Konarski. Jego zdaniem "przemówienie Obamy nie zrobi wrażenia na Putinie, bo kluczem do polityki Rosji jest jej sytuacja wewnętrzna, a nie zewnętrzna". "Zmiany w Rosji są możliwe, gdyby doszło do przetasowań w kręgach elit, a właściwie 'siłowików', ludzi, którzy są dziś skupieni wokół Putina. Roszady na szczytach władzy w Rosji zależą od tych zmian, a nie do tego, czy sankcje będą, czy nie. Tu trzeba dodać, że w przypadku gdyby sankcje okazały się bardzo dotkliwe dla pozycji finansowej potentatów na rynku rosyjskim, wtedy mogłyby taki wpływ wywrzeć. Gdyby oligarchowie rosyjscy zaczęli tracić i doszłoby do ich niezadowolenia, wtedy przez sojusze oligarchów z elitami władzy Putin mógłby zostać zmieniony" - podkreśla politolog. "Na to jednak się nie zanosi, bo polityka rosyjska nie jest krytykowana poza strefą euroatlantycką. Cały problem dla tej strefy polega na tym, że ma ona mniemanie o sobie, zgoła odmienne od tego, jak postrzegana jest przez kraje, których potęga polityczna, gospodarcza i militarna będzie dopiero wzrastać. To są przede wszystkim Indie i Chiny. Te państwa nie zamierzają przyłączyć się do grona państw, które Rosję skrytykowały. To oznacza dużą szansę dla Putina, żeby lekceważyć nawet najbardziej dotkliwe sankcje, jakie mogą być skierowane przeciwko niemu" - dodaje. "Rosja będzie się otwierać na Indie i Chiny, ale też na Indonezję i być może na całą Azję południowo-wschodnią. To są kraje dynamicznie rozwijające się i mogą w pewnym momencie stanowić przeciwwagę dla interesów świata euroatlantyckiego. Jeśli Rosja otworzy się w tę stronę, to może się okazać, że nie odczuje sankcji zachodu. Słabością tego kierunku w tej chwili jest to, że ma on mniejsze przebicie walutowe niż kraje północnoatlantyckie, ale przy tak olbrzymich zasobach Rosji może ona to przetrzymać i poczekać na lepszy moment, czyli na koniunkturę w tamtej części świata. Na dziś Rosja sankcji nie odczuje, chyba że poniecha szukania nowych rynków zbytu, ale na to się nie zanosi" - podsumowuje Konarski.